Z kolei pseudouczeni, m.in. socjologowie i językoznawcy, wyrażali w tych mediach zachwyt nad zdolnościami ekspresyjnymi uczestników demonstracji. A kiedy w obronie kościołów przed barbarzyńcami, którzy je dewastowali i zakłócali msze św., stanęli wierni i osoby, które uważają katolicyzm za serce polskości, natychmiast przyklejono im etykietkę „bojówkarzy”. Czy gdybym bronił swojego domu przed złoczyńcą, też zostałbym nazwany bojówkarzem? Zastanawiamy się w tych dniach, w jaki sposób bronić się przed rewolucjonistami. Jedno jest pewne: nie wolno dopuścić, by zawładnięli językiem.