- To jest po prostu przejaw zdziczenia i tego, że Lewica nie uznaje wyroków demokratycznych wyrażonych w głosowaniu i usiłuje po prostu, wychodzi na to, doprowadzić do zamętu - tak dzisiejsze poselskie manifestacje w Sejmie ocenia parlamentarzystka PiS, Anna Paluch.
Anna Paluch, pytana przez dziennikarzy o te wydarzenia, oświadczyła, że "to jest po prostu przejaw zdziczenia i tego, że Lewica nie uznaje wyroków demokratycznych wyrażonych w głosowaniu i usiłuje po prostu, wychodzi na to, doprowadzić do zamętu". Według niej, w trudnych kryzysowych czasach celem wszystkich powinna być wspólna walka z pandemią, "bo tylko zgoda, spokój może nam to umożliwić".
- Jak to jest, że posłowie spotykają się na posiedzeniu Sejmu i zamiast się wziąć do pracy, urządzają burdę
- kontynuowała posłanka PiS. Wskazywała, że obowiązkiem posłów jest praca.
- Jest mnóstwo ustaw do procedowania, ja sama mam dziś ustawę o rozwoju mieszkalnictwa i nie wiem, czy będę miała okazję na mównicę pójść i czy to drugie czytanie ustawy się odbędzie. Więc wspólnym naszym celem powinno być to, by pracować, by starać się ulżyć Polakom w tych trudnych czasach, i przedsiębiorcom, i zwykłym Polakom, a nie wywoływać zadymy - dodała.
W czwartek Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis zezwalający - na mocy tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. - na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją. Po tym orzeczeniu w całej Polsce rozpoczęły się protesty przeciw zaostrzeniu prawa aborcyjnego - manifestacje, blokowanie ulic, protesty przed i w kościołach, a także akcje w mediach społecznościowych.