Żyjemy w takich czasach, że jeden test, o ile to jest test i cokolwiek konkretnego wskazuje, potrafił postawić na głowie cały dorobek naukowy ludzkości. Od ponad pół roku ludzie na świecie przestali umierać na konkretne choroby, a te odwieczne procesy zastąpił wynik pozytywny lub negatywny oraz choroby współistniejące.
Dlatego też postanowiłem przypomnieć parę historii, które jeszcze do niedawna były oczywistą oczywistością, natomiast teraz są wtórnym analfabetyzmem. W Krakowie zachorował pan Józef, dopadło go ciężkie zapalenie woreczka żółciowego. Pan Józef trafił do szpitala, gdzie został poddany natychmiastowej operacji, na szczęście zakończonej powiedzeniem. Pani Krystyna z Kluczborka dostała wylewu krwi do mózgu, miała jednak dużo szczęścia, obecna w domu córka błyskawicznie zadzwoniła na pogotowie i w takim samym tempie odwieziono panią Krystynę na OIOM. Pani Krystyna jest już w pełni sprawna, cieszy się życiem i niańczy wnuki. Pan Krzysztof z Wrocławia, spacerując po placu Solnym, doznał zawału serca. Z pierwszą pomocą pośpieszyła studentka, co uratowało panu Krzysztofowi życie, resztą zajął się zespół kardiologów. Pani Barbara od lat walczy z nowotworem, kolejny przerzut, wykryty bardzo wcześnie, okazał się szczęściem w nieszczęściu. Operacyjne usunięcie niewielkiego guza pozwoliło pani Barbarze wrócić do normalnego funkcjonowania i nawet podjąć pracę. Wszystkie opisane historie chorób i leczenia miały miejsce w roku 2018, co w kontekście współczesnych problemów z podstawową wiedzą medyczną ma zasadnicze znaczenie. Dziś z prawdopodobieństwem 99,9 proc. pan Józef, pani Krystyna, pan Krzysztof i pani Barbara byliby: M–72, K–74, M–81, K–43, zgony z chorobami współistniejącymi, po testach.