Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej Królowej Ziemi Świętokrzyskiej według zamysłu jego twórcy i wieloletniego kustosza Ks. Infułata Czesława Wali jest miejscem odzyskiwania i pogłębiania tożsamości religijnej i narodowej.
Teraz ks. infułat jest już na emeryturze, ale jego koncepcję kontynuuję następca proboszcz i kustosz ks. Stanisław Stanios. Świętokrzyskie sanktuarium nie może się poszczyć długą historią. Ma ledwie 30 lat – należy do jednego z najmłodszych sanktuariów w Polsce.
Synteza czterech
Koncepcja świątyni dojrzewała - jak określa to kapłan – jako synteza. Teraźniejszość to modlitwa i opieka, którą otacza się pielgrzymów dorosłych, młodzież i dzieci.
Od lat dzieci, które w danym roku przystąpiły do pierwszej komunii, odwiedzą Sanktuarium razem z rodzicami i katechetami, dziękując za łaskę przyjęcia Pana Jezusa do serca.
Przeszłość – to golgota narodu Polskiego budowla na kształt starego zamczyska zwieńczona krzyżem. W kilkudziesięciu oratoriach pielgrzymi zapoznają się z życiem świętych i błogosławionych nie tylko ostatnich lat, ale także początków naszej państwowości Do nich należy błogosławiona Kinga - patronka modlitw i pieśni języka ojczystego. Kilkanaście oratoriów mówi o walkach o odzyskanie niepodległości, a także o zmaganiach z systemem komunistycznym niszczącym naszą tożsamość religijną i narodową.
- Dlatego – mówi wieloletni kustosz Sanktuarium – Golgota Martyrologii Narodu Polskiego ma dla mnie szczególne znaczenie. Jest znakiem pamięci o cierpieniu i o śmierci wielu Polaków.
Ukazuje również polskiemu sercu, że rozpięte ramiona krzyża mają przypomnieć o zbawieniu i życiu wiecznym, o zwycięstwie dobra nad złem. Trzeba pamiętać, że odkąd na polskiej ziemi stanął krzyż, pod krzyżem staneła też Matka Boża, ale z Matką pod krzyżem stanął także naród Polski, bo cierpień i klęsk nigdy nam nie brakowało.
- Najnowsza historia Polski to historia niezwykła. Historia myśli , cierpienia walki i śmieci, często jakże okrutnej – dodaje kapłan- historia, która uczy co w życiu jednostek i narodów jest ważne. Co człowiek może znieść i na co się zdobyć, gdy ma przed sobą jasny cel i wiarę w duszy, gdy umie oczyma wiary spojrzeć na krzyż i cierpienie.
Śp. Sue Reyder znana jako Lady of Varsor po zakończeniu swej pielgrzymki po Golgocie uklękła, ucałowała kamień przy budowie i podziękowała Bogu za bohaterski naród Polski. To ona sfinansowała budowę hospicjum dla ludzi w podeszłym wieku przy sanktuarium.
Kaplica w szopie
75-letni duchowny nie miał lekkiej drogi do kapłaństwa. Ciężka choroba płuc spowodowała , że kilka lat musiał czekać na upragniony sakrament. Władze seminarium zastanawiały się, czy młody człowiek, mimo niewątpliwego powołania, będzie w stanie podołać ciężarowi służby. I tak ks. Wala został wikarym w Sławnie, a potem w Krynkach – niedaleko Kałkowa Godowa.
Do jego obowiązków należała katecheza. I tu okazało się , że dzieci które chętnie uczyły się religii – znikały, gdy tylko zaczynała się dżdżysta jesień i mroźna zima. Po prostu nie były w stanie iść kilkanaście kilometrów przez las. Kałków i Godow były wówczas biednymi wioskami. Rodziców często nie było stać na odpowiednią odzież oraz obuwie.
I wtedy młody ksiądz postanowił: katecheza musi się odbywać na miejscu. Tylko gdzie?
Przyszli parafianie, ofiarowali mu szopę. No cóż, Pan Jezus przyszedł na świat w stajence. Ta szopa po odpowiednim remoncie stała się kaplicą pod wezwaniem św. Ojca Maksymiliana Kolbe, a ksiądz Wala został proboszczem nowej parafii. Nareszcie starsi ludzie, którzy nie byli w stanie iść do odległej parafii w Krynkach, odetchnęli z ulgą. Mieli swój kościół.
Wędrując z Krynek do nowej parafii, młody proboszcz, który jeszcze nie miał gdzie mieszkać w nowej parafii, przysiadł na kamieniu. W dobrą pogodę widać było wzniesienie świętego krzyża, a na nim najstarsze w Polsce Sanktuarium z relikwiami drzewa, na którym Pan ofiarował się za zbawienie nas wszystkich. I wtedy przyszło natchnienie. Pod krzyżem stała przecież matka.
Rozpoczęła się budowa Sanktuarium Na przełomie lat 70. i 80. było to dla komunistycznego reżimu jawne wyzwanie. Proboszcz był nieustannie wzywany szantażowany, ale pozostał nieugięty. Budowa trwała, a w maju 1982 r. w gotowej świątyni umieszczono kopię obrazu Matki Bożej licheńskiej.
Papieska korona
Był rok 2006. Od kilku miesięcy w diecezji radomskiej odbywało się nawiedzenie Matki Bożej Częstochowskiej w kopii Cudownego obrazu z Jasnej Góry. Świątynia Matki Bożej Bolesnej też nie została pominięta I właśnie na zakończenie peregrynacji ówczesny ordynariusz diecezji ks. biskup Zygmunt Zimowski podjął decyzję, wkrótce zatwierdzoną przez papieża Benedykta XVI , o koronacji koronami papieskimi wizerunku Matki Bożej Bolesnej Pani Ziemi świętokrzyskiej.
Każdy akt koronacji biskupiej czy papieskiej jest poprzedzony badaniami kanonicznymi i historycznymi. Sama koronacja dowodzi że dana świątynia jest miejscem świętym i godnym stania się sanktuarium.
Witając ponad 30 tys. pielgrzymów, bp Zimowski powiedział: - Ukoronowana papieską koroną Matka Boska będzie owocniej wypraszać dary i łaski tym, którzy tutaj przychodzą. To miejsce uczy miłości i patriotyzmu.
Dzisiaj arcybiskup Zygmunt Zimowski pracuje w Rzymie. Jegó słowa zostały przypomniane 15 września br. w piątą roczncę koronacji.
Źródło: niezalezna.pl
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Kaja Bogomilska