Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Janusz Walentynowicz: Państwo mnie zdradziło

Dokumenty, które Rosjanie przesłali do prokuratury, były dla mnie wstrząsające.

Dokumenty, które Rosjanie przesłali do prokuratury, były dla mnie wstrząsające. Nie spodziewałem się, że można coś takiego zrobić – mówi „Codziennej” Janusz Walentynowicz, syn legendy Solidarności.

Rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej, z którymi rozmawiała „Codzienna”, są oburzone. Zwracają uwagę, że Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej do dziś nie przesłał do Polski pełnej dokumentacji medycznej dotyczącej blisko połowy ofiar.

– Działania Rosjan, na które pozwala państwo polskie, są dla nas poniżające. Jak można przesyłać dokumentację medyczną ponad dwa lata po katastrofie? Przecież Rosjanie i pani Ewa Kopacz zapewniali nas, że wszystko przebiegało sprawnie. Tak właśnie wygląda doskonała współpraca międzynarodowa – mówi nam Andrzej Melak, brat Stefana Melaka, szefa Komitetu Katyńskiego.

Wczoraj ujawniliśmy, że w dokumentacji medycznej Rosjanie opisali osobę, która ma wszystkie narządy wewnętrzne, tymczasem Anna Walentynowicz miała wiele lat wcześniej bardzo poważną operację, usunięto jej wówczas część organów. Przypomnieliśmy, że podczas identyfikacji ciała śp. Anny Walentynowicz w Moskwie rodzina od razu ją rozpoznała – nie miała żadnych widocznych ran, widoczne były natomiast znaki charakterystyczne związane z chorobą stawów. W dokumentacji medycznej, która przyszła z Rosji na nazwisko Anny Walentynowicz, jest wyszczególnionych wiele poważnych obrażeń, m.in. złamanie otwarte, nie ma natomiast opisanych zwyrodnień stawowych.
Janusz Walentynowicz mówi, że czuje się zdradzony przez polskie państwo.

– Tyle razy nas zapewniano, że wszystko jest w należytym porządku, że jest bardzo dobra współpraca polsko-rosyjska. Teraz wiem, że to była nieprawda. Mam nadzieję, że kiedyś cała prawda wyjdzie na jaw, że wszyscy zobaczą, co się działo w tej sprawie i jak zachowywał się polski rząd – mówi. I dodaje: – Nie mam złudzeń, że dopiero po zmianie rządu może dojść do rzetelnego wyjaśnienia sprawy. Jak na razie tylko zespół parlamentarny kierowany przez posła Antoniego Macierewicza podejmuje konkretne działania, by ustalić, co naprawdę stało się 10 kwietnia 2010 r. i jak doszło do tej tragedii.

Zapytaliśmy śledczych, czy analizując zgromadzone do tej pory materiały dowodowe prowadzący postępowanie prokuratorzy z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie nie nabrali wątpliwości co do tożsamości osoby pochowanej w grobie Anny Walentynowicz i czy jest jakakolwiek niejasność w wypadku innych ofiar smoleńskiej katastrofy.

– Ze względu na dobro osób pokrzywdzonych w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej, które niejednokrotnie wyrażały obawy wynikające z publikowanych przez środki masowego przekazu informacji odnoszących się do ustaleń poczynionych na podstawie badań sądowo-medycznych ciał ofiar katastrofy, mając dodatkowo na względzie art. 2 § 1 pkt 3 kpk, Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie udziela informacji w tym zakresie – odpowiedział nam kpt. Marcin Maksjan z zespołu prasowego Naczelnej Prokuratury Wojskowej, która nadzoruje śledztwo smoleńskie.

p

 



Źródło:

Dorota Kania