Po naszej publikacji na temat powiązań rodzinnych Jarosława Seja z prokuratorem Naczelnej Prokuratury Wojskowej PRL szkolonym przez GRU rozpętała się burza.
Taka osoba absolutnie nie powinna brać udziału w tym pozorowanym i manipulowanym śledztwie, które jest prowadzone przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie – mówi nam Andrzej Melak, brat Stefana Melaka, który zginął w smoleńskiej katastrofie.
We wczorajszej „Gazecie Polskiej Codziennie”
ujawniliśmy informacje z zachowanych w Instytucie Pamięci Narodowej dokumentów służb specjalnych PRL dotyczących prokuratora płk. Jerzego Seja, ojca prokuratora Jarosława Seja. Jest w nich m.in. dokładnie opisany przebieg kariery zawodowej Jerzego Seja, a także sprawy prywatne dotyczące rodziny. Niezwykle ceniony przez przełożonych, był wielokrotnie nagradzany, m.in. za wybitne zasługi w umacnianiu obronności PRL. Wysokie nagrody pieniężne uzyskał w okresie stanu wojennego – jedna z nich dotyczyła rzetelnej i sumiennej służby. W tym czasie był rzecznikiem prasowym Naczelnej Prokuratury Wojskowej i jednocześnie sekretarzem Podstawowej Organizacji Partyjnej NPW. Tuż po zakończeniu stanu wojennego Jerzy Sej został oddelegowany do II Zarządu Sztabu Generalnego (poprzednika Wojskowych Służb Informacyjnych), w którym został I sekretarzem Komitetu Politycznego PZPR. W 1987 r. został skierowany na specjalistyczny kurs GRU (sowieckich służb specjalnych) organizowany przez Ministerstwo Obrony ZSRS. Po 1990 r. płk Jerzy Sej został radcą prawnym i współpracował z WSI. Jego nazwisko znalazło się w raporcie z weryfikacji WSI w spisie oficerów, którzy przeszli szkolenie GRU.
– Nie spodziewałem się, że kontaktami z Komitetem Śledczym Federacji Rosyjskiej będzie zajmował się prokurator mający tego typu powiązania. W związku z publikacją „Gazety Polskiej Codziennie” nie wykluczam złożenia wniosku o wyłączeniu ze smoleńskiego śledztwa prok. Jarosława Seja – mówi nam mec. Stefan Hambura, pełnomocnik m.in. Janusza Walentynowicza, syna Anny Walentynowicz.
Z kolei Stefan Melak uważa, że śledztwo prowadzone przez wojskową prokuraturę niczego nie wyjaśni.
– Od samego początku śledztwa jako pokrzywdzony zapoznaję się z tym, co zrobili prokuratorzy. Według mojej oceny są to działania pozorowane. Rozmowy z Komitetem Śledczym Federacji Rosyjskiej są prowadzone na kolanach, z pozycji petenta. Dlatego tylko międzynarodowa komisja może ustalić, co naprawdę stało się 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku – mówi nam Andrzej Melak.
Za pośrednictwem rzecznika prasowego Naczelnej Prokuratury Wojskowej wysłaliśmy pytania do prok. Jarosława Seja, ale nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Potwierdzono nam jedynie fakt służby Jerzego Seja w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej PRL.
Źródło:
Dorota Kania