Z dokumentów ABW, do których dotarliśmy wynika, że mimo zapewnień o natychmiastowym wyłączeniu wszystkich kart SIM w telefonach ofiar katastrofy smoleńskiej telefon użytkowany przez prezydenta został wyłączony dopiero trzy miesiące po tragedii. Na dodatek prokuratura nie wie, o której godzinie 10 kwietnia 2010 r. nastąpiło jego logowanie do rosyjskiego operatora.
W tej sprawie skandal goni skandal. Najpierw okazało się, że w dniu katastrofy smoleńskiej oraz dzień później ktoś na terenie Federacji Rosyjskiej łączył się z pocztą głosową telefonu komórkowego o numerze 505 114 114, którego użytkownikiem był śp. Lech Kaczyński. Później - że aparat do Polski trafił poważnie zniszczony m.in. był nadpalony w miejscu, gdzie znajduje się głośnik.
Aparat został przekazany przez Rosjan razem z kilkudziesięcioma innymi telefonami znalezionymi na lotnisku Siewiernyj. Zanim funkcjonariusze ABW zidentyfikowali go jako aparat prezydenta, minęło wiele tygodni.
O zablokowanie kart SIM wystąpiła Kancelaria Prezydenta, właściciel telefonów. Dlaczego tak długo działały karty SIM? Nie wiadomo, ponieważ Kancelaria Prezydenta nie odpowiedziała na nasze pytania, natomiast płk Zbigniew Rzepa, rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej, która nadzoruje śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej, stwierdził, że prokuratura nie posiada informacji, kiedy ostatecznie został wyłączony numer użytkowany przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Tymczasem z dokumentów, do których dotarła „Gazeta Polska Codziennie”, jednoznacznie wynika, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego w końcu czerwca 2010 r. poinformowała Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie, że Kancelaria Prezydenta zamierza wyłączyć wszystkie telefony, których użytkownicy zginęli w katastrofie smoleńskiej. Wśród wskazanych przez ABW użytkowników był Lech Kaczyński oraz jego małżonka Maria. Z naszych informacji wynika, że ostateczne zablokowanie kart SIM nastąpiło w lipcu 2010 r.
Zapytaliśmy również wojskowych śledczych, o której godzinie użytkowany przez Lecha Kaczyńskiego telefon zalogował się do rosyjskiego operatora 10 kwietnia 2010 r. Także i na to pytanie prokuratura odpowiedziała, że nie posiada informacji na ten temat.
Śledztwo w sprawie nieuprawnionego używania prezydenckiego telefonu Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi od maja. Wcześniej prowadziła dochodzenie ws. kradzieży impulsów i odmówiła dalszego postępowania z powodu znikomej szkodliwości czynu. Po nagłośnieniu sprawy przez media prokurator generalny nakazał podjąć postępowanie.
W minionym tygodniu w sprawie został przesłuchany Jarosław Kaczyński, który uzyskał status pokrzywdzonego. Zdaniem jego pełnomocnika mec. Piotra Pszczółkowskiego prokuratura powinna przesłuchać m.in. wszystkie osoby, które na terenie Federacji Rosyjskiej miały dostęp do telefonu prezydenta Kaczyńskiego.
Źródło:
Dorota Kania