Opada już powoli kurz po wyborczej walce. Wyniki tej batalii są jasne. Dlatego chciałem się dzisiaj zająć sposobem przegrywania à la Platforma (lub Koalicja) Obywatelska. Bajania Grzegorza Schetyny o walce nierównej, walce bez zasad, walce z przeciwnikiem, który nie stosuje uczciwych metod, mimo wszystko nieco rozczarowują.
Nieco, bo jednak zdołaliśmy się do mniej lub bardziej absurdalnych wypowiedzi szefa PO przyzwyczaić. Jednak fakt, że nawet przegrywając po raz piąty czy szósty z rzędu wybory w Polsce, szef Platformy nie zdołał z siebie wydusić choć minimalnej dawki pokory i przyznania się do błędu, robi pewne wrażenie. Jak na razie stan posiadania PO w Sejmie zmniejszył się o kilkadziesiąt miejsc. Kontynuacja tej samobójczej taktyki zwiastuje, że poparcie dla bliższych i dalszych kolegów Grzegorza Schetyny będzie maleć w zastraszającym tempie. Czego sobie i Państwu życzę. Ale oby polityczne nieszczęście Platformy Obywatelskiej nie wiązało się z politycznym szczęściem Włodzimierza Czarzastego. Bo to w tej chwili przeciwnik zdecydowanie poważniejszy.