Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Co z tą płacą?

Zapowiedź podniesienia płacy minimalnej docelowo do 4 tys. zł wywołała w niektórych kręgach katastroficzne wizje. Oto wszystko zdrożeje, ludzie stracą zatrudnienie, miejsca pracy zajmą maszyny…Strach dalej wymieniać wszystkie ciosy jakie spadną na polską gospodarkę.

Tymczasem warto spojrzeć na rzeczywistość. Raz na dwa lata GUS publikuje raport prezentujący szczegółową strukturę wynagrodzenia Polaków. Ostatni pochodzi z 2017 roku i podaje dane z 2016 roku. Ujawnione w nim statystyki informują, że z płacami w Polsce nie jest najlepiej. Wynagrodzenie przeciętne przed trzema laty wynosiło 4 350 zł brutto (wszystkie kwoty w tekście także będą brutto). Mediana wynagrodzeń zaś to około 3 500  zł, dominanta zaś niecałe 2 100 zł. Obecnie średnie wynagrodzenie w gospodarce narodowej wynosi około 4760 zł (dane GUS za pierwszy kwartał 2019) . Od tamtego badania wzrosło zatem o 9 proc. Jeśli o tyle samo podnieślibyśmy medianę i dominantę otrzymalibyśmy z drobnym przybliżeniem odpowiednio 3 800 zł  i 2290 zł. Nawet jeśli nasze obliczenia są zbyt uproszczone, to dla zrozumienia sytuacji na polskim rynku pracy wydają się zupełnie wystarczające. Polacy w dalszym ciągu zarabiają bardzo mało.


Wielu powie, że wynik fałszuje tzw. płacenie pod stołem. Pracodawca umawia się z pracownikiem na minimalną krajową, a resztę uiszcza za plecami państwa. To jest pewne wyjaśnienie ale nie zmienia ono faktu, że w takiej sytuacji pracownik w długim okresie i tak jest stratny. Jego wynagrodzenie jest bowiem podstawą do wyliczania innych świadczeń, takich jak emerytura. Płacone w minimalnej wysokości zapewni na starość głodowe środki. Wiem, że fani gwiazd ekonomicznego Youtube’a napiszą, że nie wierzą w emerytury w ZUS bo to bankrut. Tym samym przyjmują do wiadomości, że bankrutem będzie ich własne państwo. A to wydaje mi się dosyć mało prawdopodobne. Państwa faktycznie bankrutują. Jedne bardzo rzadko inne częściej. Jednak jeśli już by do tego doszło wiele innych aktywów także ogromnie straciłoby na wartości, z takim założeniem nie ma sensu w ogóle oszczędzać.  Wracając zaś do meritum, płace w Polsce w relacji do PKB są jednymi z najniższych w Unii Europejskiej. Polacy mają zatem wyraźnie mniej z tego co sami wypracują niż wiele innych narodów Europy. To sytuacja, którą trudno nazwać optymalną.


Nie grozi nam raczej, a mówi o tym dysponujący najlepszym zapleczem analitycznym w Polsce prezes NBP, że wzrost minimalnego wynagrodzenia doprowadzi do skoku inflacji. Ci zaś, którzy martwią się, że zwiększenie pensji Polaków poskutkuje tzw. bezrobociem technologicznym, czyli wypieraniem ludzi przez maszyny w niektórych zawodach, to przypadkiem nie ci sami eksperci, którzy ubolewają, że czwarta rewolucja przemysłowa przebiega w Polsce za wolno? Czyli, że maszyn w dalszym ciągu jest u nas za mało. Płace w Polsce powinny rosnąć, nie tylko ta przeciętna ale także mediana i dominanta zbliżać się powinny do cywilizowanych standardów.

 



Źródło: niezalezna.pl

Kamil Goral