Coś w tym jest – skoro w Gdańsku może istnieć rondo wielkoniemieckiego Wolnego Miasta Gdańska, Muzeum II Wojny Światowej jest łajane za eksponowanie Pileckiego, a Europejskie Centrum Solidarności promuje LGBT, to faktycznie mundurowi sprzed 1793 jawią się na tym tle jako patrioci. Nie dogadamy się chyba z drugą stroną światopoglądowych okopów, że nam się raczej śnią odwołania do Gdańska zwyciężającego Szwedów, eksportującego polskie zboże do krajów połowy Europy czy będącego zarzewiem antykomunistycznych strajków. My wobec Prus nie mamy kompleksów, by upamiętniać momenty ich świetności i agresywności.