Zewsząd słychać nawoływania: „Zero tolerancji dla księży pedofilów!”, „Należy wypalić zło gorącym żelazem!”. A mnie się zapala czerwone światełko. Postulat wypalenia wszelkiego zła, w tym aktów pedofilnych, gorącym żelazem jest bowiem oparty na myśleniu utopijnym – fałszywej wizji świata i natury ludzkiej. Niestety, zło jest nieusuwalnym składnikiem świata, a ułomność i grzeszność człowieka nie jest przypadkowa; wszyscy jesteśmy grzesznikami.
I dlatego były, istnieją i będą się nadal zdarzać kłamstwa, zdrady, zabójstwa, gwałty, akty pedofilne, kradzieże itd. A fanatyczna, radykalna i totalna walka ze złem, która ostatecznie polega na zniszczeniu niedoskonałej natury ludzkiej, zawsze w dziejach kończyła się tragedią. Można natomiast i trzeba zło minimalizować. Jednak nie metodą wypalenia go żelazem ani nawet nie świętym oburzeniem, deklaracjami, wrzaskiem itp. Aby zmniejszyć na świecie zło, najlepiej zacząć od samego siebie. Wciąż niedocenianą metodą minimalizowania zła jest zwyczajne czynienie dobra w codzienności. Ponieważ istnieje tzw. zło strukturalne, należy organizować instytucje w ten sposób, aby zapobiegały złu, np. niesprawiedliwości, i przed nim broniły.