Dolnoślązacy chętnie wzięli udział w ulicznych jasełkach, by oddać pokłon Jezusowi. W ponad 70 Orszakach Trzech Króli w województwie dolnośląskim przeszło kilkadziesiąt tysięcy ludzi - czytamy w dzisiejszym Dodatku Dolnośląskim "Gazety Polskiej Codziennie".
Fenomen ulicznych jasełek trwa już kilka lat. Największym pochodem z okazji święta Objawienia Pańskiego był orszak wrocławski. Według szacunków wzięło w nim udział ok. 7 tys. ludzi. Kilka tysięcy osób uczestniczyło w orszakach m.in. w Oleśnicy, Lubinie, Oławie i Wołowie. W pierwszej z tych miejscowości modlitwie i pochodowi przewodniczył jeden z wrocławskich biskupów pomocniczych, Andrzej Siemieniewski.
W Wołowie zaś razem z mieszkańcami szedł o. Jacek Kiciński, biskup pomocniczy archidiecezji wrocławskiej. Przyjechał razem z misjonarzem z Syberii, o. Marcinem Draganem, który w kazaniu podczas mszy św. opowiadał o swojej pracy na skutej lodem ziemi. Tłumaczył także, na czym polega święto Objawienia Pańskiego.
– Trzej Królowie przynieśli złoto kadzidło i mirę. To nam daje przykład, że powinniśmy przychodzić do Chrystusa z jakimś darem. Poprzez symbol złota pomagać bliźniemu, przez symbol kadzidła jak najgorliwiej modlić się za innych, a poprzez symbol miry umieć przyjmować to, co nas w życiu spotyka
– mówił o. Dragan.
Nawiązując do Ewangelii z 6 grudnia, która mówi o mędrcach: „A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do swojej ojczyzny.” misjonarz stwierdził:
– To zdanie nam mówi, że spotykamy się z Jezusem na Eucharystii i właśnie tak jak Trzej Królowie powinniśmy inną drogą wracać do domu. Drogą wypełnioną miłością i dobrocią. Żeby każde spotkanie z Chrystusem nas zmieniało. Żebyśmy zawsze, wychodząc ze świątyni, byli choć odrobinę lepsi, mieli więcej miłość i miłosierdzia w sercu.
Orszaki przeszły nie tylko ulicami miast, lecz także mniejszych miejscowości oraz wiosek takich, jak: Mrozów, Miękinia, Święta Katarzyna, Żurawina, Lubsza. Tradycyjnie ich uczestnicy zakładali korony na głowy, przebierali się w pastuszków, rycerzy, dwórki i anioły. W kilku miejscach po radosnym i kolorowym pochodzie organizowano koncerty kolęd. Taka sytuacja miała miejsce np. Lubiążu, gdzie mieszkańcy zebrali się w sali teatralnej szpitala na kolędowaniu. Dzieci i młodzież wystawiły tam jasełka. W Wołowie zaś odbył się koncert kapeli Ciupaga w kościele pw. św. Karola Boromeusza.
– Orszaki idealnie wpasowały się w polską chrześcijańską mentalność. Łączą w sobie charakter modlitewny z kulturalnym i społecznym. Te pochody integrują społeczność i angażują ją w życie Kościoła oraz lokalnej społeczności
– mówi Alicja Komarzewska z Oławy. Z roku na rok ulicami Dolnego Śląska przechodzi ich coraz więcej. To wydarzenie rodzinne, w których biorą udział dzieci, rodzice i seniorzy.
W święto Objawienia Pańskiego po raz dziewiąty w uroczystym przemarszu ulicami Wrocławia przeszli rycerze, pastuszkowie, anioły i dwórki - w sumie aż 300 aktorów.
- Cieszę się, że tu przychodzimy, że chcemy się uczyć od naszej Matki, co znaczy miłość i cierpliwość, że chcemy się uczyć od Józefa, co powinno charakteryzować męża i ojca, od pastuszków, którzy choć niewiele mieli, to przyszli się podzielić swoimi darami, i wreszcie od Trzech Króli, którzy przyszli za Światłem Prawdy. I wam, wrocławianie, dziękuję, że tu przyszliście
– mówił do zebranych na Rynku mieszkańców abp Józef Kupny.
Słowa podziękowania do tych, którzy przyszli na Rynek i uczestniczyli w pochodzie, skierował też prezydent miasta Jacek Sutryk.
– Cieszę się, że w tak licznym gronie mogliśmy przejść ulicami miasta i radośnie kolędować. Ten orszak to budowanie wspólnoty mieszkańców, to wszystkim nam daje siły
– zapewniał prezydent Wrocławia