Agnieszka Kozłowska-Rajewicz to nowa twarz wśród najbliższych współpracowników Donalda Tuska. Dotychczas znana głównie z nieudanej ustawy parytetowej, wpisu na Facebooku i grożenia dziennikarzom.
Tuż po wyborach pewne było, że dojdzie do zmiany na stanowisku pełnomocnika rządu ds. równego statusu. Sporą niespodzianką jest, że dostała je Agnieszka Kozłowska-Rajewicz. Posłanka Platformy Obywatelskiej na co dzień mieszka w Koziegłowach koło Poznania. Z wykształcenia jest doktorem biologii i pracuje na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. O nowej pełnomocniczce głośno zrobiło się dopiero podczas ostatniej kampanii wyborczej. Gdy na Facebooku pojawił się wpis mający wywołać zainteresowanie posłanką raczej anonimową w Poznaniu. Kozłowska-Rajewicz napisała:
„zniesienie celibatu i kapłaństwo kobiet pchnęłoby Kościół na nową ścieżkę rozwoju”.
Kozłowska-Rajewicz została pełnomocnikiem rządu do spraw równego statusu, który w głównej mierze zajmuje się równouprawnieniem kobiet. Tymczasem sama wysługuje się mężem. W 2009 r. na łamach partyjnej gazetki „PO głos” napisała:
„do polityki weszłam prosto z ulicy”. Natychmiast zareagowali Robert Mazurek i Igor Zalewski, którzy we „Wprost” złośliwie zapytali:
„a co, na ulicy nie dało się zarobić?”. To bardzo zdenerwowało dzisiejszą panią minister, która zagroziła, że mąż może pobić dziennikarzy.
„Swoją drogą, rozjuszone 110 kilo to dla drobnego sejmowego redaktora konfrontacja rodem z reklamówki sprite’a” – straszyła.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Grzegorz Broński