Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Eksperci o przyczynach długu zdrowotnego. Ortodoksyjne rozwiązania - także w walce ze skutkami nałogów - z reguły nie są skuteczne

W obecnie toczonych debatach o stanie polskiej służby zdrowia sporo uwagi jest poświęcane „długowi zdrowotnemu”, który wskutek pandemii koronawirusa stał się bardzo poważnym problemem. Podobnej opinii byli eksperci biorący udział w dyskusji w ramach VIII Europejskiego Kongresu Samorządów. Zwrócili oni również uwagę na niezadowalające efekt działań ws. walki z nałogami. Powodem może być zbyt represyjna polityka. „W zdrowiu publicznym najbardziej boję się ortodoksji. Pewne rzeczy możemy robić w sposób niezwykle ortodoksyjny, ale bardzo często będzie to nieskuteczne" - podkreślił prof. Jarosław Pinkas.

pixabay.com/Parentingupstream

Analitycy i eksperci zajmujący się tematyką polskiego systemu ochrony zdrowia sporo uwagi poświęcają nie tylko przyczynom powstania „długu zdrowotnego”, ale również, być może nawet przede wszystkim, programom, których celem jest redukcja szkód u pacjentów cierpiących na choroby przewlekłe i nawracające.

Podczas VIII Europejskiego Kongresu Samorządów, profesor Andrzej Fal, prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego, stwierdził, że podczas pandemii koronawirusa nie wykonano średnio 35% świadczeń w różnych obszarach medycyny. 

„W wielu przypadkach, jak np. kwestia chorób przewlekłych, zaniechania dotyczą nawet połowy takich świadczeń. Zaniedbani zostali też pacjenci potrzebujący operacji czy świadczeń udzielanych w trybie pilnym, ze względu na ograniczoną dostępność lekarzy lub przekształcenia niektórych oddziałów (np. internistycznych) w oddziały covidowe” – relacjonował debatę serwis isbzdrowie.pl. W jej trakcie dominował pogląd, że rodzima służba zdrowia obecnie, czyli już w rzeczywistości pocovidowej boryka się z gigantycznym długiem zdrowotnym, a „spłacenie” go może zająć wiele lat. 

Zresztą nie tylko w Polsce, ale również w krajach Europy Zachodniej, obserwuje się wzrost aż o 1/5 zachorowań na nowotwory złośliwe. W tej sytuacji oczywiste są pytania jak zaradzić istniejącemu już „długowi zdrowotnemu”, ale również jak powstrzymać jego pogłębianie. Eksperci byli zgodni, że jednym ze sposobów na redukcję szkód są programy pomagające w walce z nałogami, w szczególności paleniem papierosów. Chyba bowiem nikt nie ma wątpliwości, że jego skutki pozostają zarówno głównym obciążeniem zdrowotnym polskiego społeczeństwa, jak i generują ogromne koszty dla służby zdrowia.

Na potwierdzenie i tak oczywistej tezy, że „palenie papierosów szkodzi”, przedstawiono kilka danych: 
* Raporty międzynarodowych organizacji, takich jak WHO czy watchdog STOP, mówią nawet o 59 mld zł strat dla polskiego systemu ochrony zdrowia spowodowanych paleniem papierosów.
* Wspólny raport Ministerstwa Zdrowia i Państwowego Zakładu Higieny „Sytuacja zdrowotna ludności Polski i jej uwarunkowania 2022” wymienia zaś papierosy jako główny czynnik ryzyka zdrowotnego w polskiej populacji.
* W latach 2015-2022 konsumpcja papierosów wzrosła w Polsce o blisko 20 proc., a liczba palaczy pozostała bez zmian.

Oczywiście, najlepszym rozwiązaniem byłaby po prostu rezygnacja przez wszystkie osoby uzależnione z palenia papierosów, ale przecież to iluzja. Dlatego warto również zwrócić uwagę na alternatywne rozwiązania. Zresztą eksperci zwrócili uwagę, że powodem braku wymiernych sukcesów w walce z tym zjawiskiem może być prowadzenie zbyt represyjnej działań. 

„W zdrowiu publicznym najbardziej boję się ortodoksji. Pewne rzeczy możemy robić w sposób niezwykle ortodoksyjny, ale bardzo często będzie to nieskuteczne. Papierosy są tutaj dobrym przykładem, bo często nie da się ich rzucić od razu. Dlatego mamy strategię harm reduction, czyli ograniczania szkód. Widzę dla niej miejsce, jeśli ma ona prowadzić do end game, czyli do całkowitego rzucenia nałogu. To jest droga, którą należy badać i nie można redukcji szkód w jednoznaczny sposób odrzucać”

– mówił prof. Jarosław Pinkas, dyrektor Szkoły Zdrowia Publicznego w Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego i były szef Głównego Inspektoratu Sanitarnego.

Na inny problem, czyli brak szeroko zakrojonej profilaktyki, uwagę zwrócił prof. Andrzej Matyja, wiceprezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie. Podkreślał potrzebę humanizacji medycyny i promowanie bardziej empatycznego podejścia lekarzy wobec pacjentów walczących z nałogami. 

„Mamy świadomość, że nałóg, jakim jest palenie, jest głównym czynnikiem ryzyka różnych chorób i stanowi jedno z największych obciążeń zdrowotnych w naszym kraju, sięgające około 6%. Kiedy patrzymy na narkomanów czy osoby uzależnione od opioidów, to ten system działa. Są też poradnie alkoholowe. A poradni antynikotynowych mamy chyba trzy, choć niektórzy mówią, że jest ich nawet pięć. Ale to mało jak na 8 milionów palących. Redukcja szkód wiąże się z profilaktyką, ze stopniową likwidacją długu zdrowotnego. To opłacalna inwestycja dla każdego systemu ochrony zdrowia”

– mówił prof. Andrzej Matyja.

Z kolei ks. doktor Arkadiusz Nowak, przewodniczący Rady Organizacji Pacjentów przy Ministrze Zdrowia podkreślał główny cel, który powinien przyświecać środowisku lekarskiemu: najpierw dobro pacjenta i skuteczność interwencji, a dopiero później kwestie etyczne, czy światopoglądowe.

Ja bym chciał, żeby nikt nie palił. Natomiast jestem zwolennikiem stosowania alternatyw i regulacji państwa w tym zakresie. Po pierwsze – prawa pacjenta do informacji związanej z używaniem alternatyw. I – po drugie – przebadania tych alternatyw w wymiarze obiektywnym. Jeżeli ktoś nie jest w stanie nie palić, to niech wybiera to, co jest mniej szkodliwe dla niego i dla innych”

– dodawał ks. dr Nowak.

 



Źródło: niezalezna.pl, isbzdrowie.pl

 

#służba zdrowia #zdrowie #papierosy #palenie papierosów #e-papierosy

Grzegorz Broński