Weekendowe słońce musiało niekoniecznie pozytywnie zadziałać na niektórych redaktorów. Marudzą, że „podstawa programowa z języka polskiego dla szkół średnich jest zbyt ambitna”. Usiłują wytłumaczyć, że ten program przejść musi zarówno przyszły humanista, jak „inżynier, mechanik samochodowy czy spawacz”.
Śmiech w internecie wzbudził szczególnie fragment rozmowy z profesorem Krzysztofem Biedrzyckim. Mówiono o reformie edukacji. Poszło konkretnie o lektury i ich mnogość. Tak, mnogość, bo według „GW” sześć czy siedem książek przeczytanych w ciągu roku, to liczba nie do przyjęcia.
Liczba lektur jest przytłaczająca. Wychodzi na to, że w każdym roku licealista będzie miał do przeczytania sześć-siedem książek, a do tego dużo poezji, fragmentów obszernych tekstów
– możemy dowiedzieć się z „GW”.
Co innego, gdyby mieli czytać „Gazetę Wyborczą”… A taki pomysł już był. Nawet wcielono go w życie. Jak opisywała „Gazeta Polska Codziennie” nauczycielka wiedzy o społeczeństwie zarządziła obowiązkową lekturę „Wyborczej” i zobowiązała uczniów do codziennego śledzenia programu informacyjnego TVN-u. Nie było mowy o innych mediach.
– mówił w rozmowie z „GPC” ojciec nastolatki z jednego ze słupskich gimnazjów. Przypomniał tym samym, że w czasach PRL‑u, kiedy chodził do szkoły, był zobowiązany do czytania organu PZPR – „Trybuny Ludu” oraz oglądania nachalnie propagandowego „Dziennika Telewizyjnego”.To indoktrynacja
Internauci pochylili się nad tematem. Sarkazmów nie było końca.