Polska
• 09.12.2014 11:30
Rozpoczęło się legalizowanie fałszerstw. Sąd w Krakowie oddala protest
Sąd Okręgowy w Krakowie oddalił protest wyborczy dwóch osób, które oddały dwa głosy na kandydata PiS do sejmiku wojewódzkiego, a według protokołu kandydat ten nie uzyskał żadnego głosu.


Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska
Sąd Okręgowy w Krakowie oddalił protest wyborczy dwóch osób, które oddały dwa głosy na kandydata PiS do sejmiku wojewódzkiego, a według protokołu kandydat ten nie uzyskał żadnego głosu. Sąd stwierdził, że 90 nieuwzględnionych głosów na kandydata PiS... nie wpływają na wynik wyborów.
Jak wynika z ustaleń krakowskich reporterów TVN24 oddaleniem zakończył się protest wyborczy, w którym alarmowano o rażących nieprawidłowościach przy liczeniu głosów i rozbieżnościach w podawanych wynikach.
Wszystko zaczęło się od tego, że po publikacji oficjalnych wyników wyborów, dwaj wyborcy spostrzegli, że kandydat, na którego głosowali... nie uzyskał żadnego głosu. W celu zbadania tej sprawy zgłoszono protest wyborczy w krakowskim Sądzie Okręgowym.
Po weryfikacji protokołów i ponownym sprawdzeniu kart do głosowania sąd przyznał, że faktycznie doszło do pomyłki i kandydat do sejmiku wojewódzkiego z listy PiS nie miał żadnego głosu, choć faktycznie głosowało na niego co najmniej dwóch wyborców, którzy składali protest. Jednocześnie sąd uznał, że błędy w liczeniu głosów... nie miały wpływu na wynik wyborów, ponieważ głosy, których nie policzono w przypadku tego kandydata, zostały dopisane do innego kandydata z tej samej listy.
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że po ponownym przeliczeniu głosów z komisji obwodowej nr 77 w Krakowie było 90 kart z głosami oddanymi na kandydata PiS Jana Dudę ubiegającego się o miejsce w sejmiku województwa oraz jeden głos nieważny, ponieważ zamiast „krzyżyka” w kratce do głosowania widniał „ptaszek”. Oficjalnie jednak, w oparciu o dane zawarte w protokole pojawiała się informacja, że na Jana Dudę nikt nie głosował. W protokole przy jego nazwisku nie było żadnych głosów.
Głosy te przypisane zostały innemu kandydatowi z tej listy. Sąd uznał więc, że cała sprawa nie miała znaczenia dla ogólnego wyniku wyborów i protest oddalił.
Opinię sądu w tej sprawie podziela komisarz wyborczy Teresa Rak, przekonując, że i tak nie mogło dojść do innego podziału mandatów w poszczególnych okręgach, ze względu na „duże różniece w głosach oddanych na poszczególne listy, że ewentualne uchybienia w zakresie ustalenia wyników głosowania w obwodzie, a nawet w kilku obwodach, pozostają bez wpływu na wynik wyborów”.
Członkowie komisji przekonywali, że za błędy w przypisaniu głosów odpowiada system. Nie wykluczali również, że mogło dojść do „pomyłki”.
Decyzja sądu o oddaleniu protestu nie jest prawomocna.
Źródło: TVN24,niezalezna.pl
Wczytuję ocenę...
Wczytuję komentarze...
Jak wynika z ustaleń krakowskich reporterów TVN24 oddaleniem zakończył się protest wyborczy, w którym alarmowano o rażących nieprawidłowościach przy liczeniu głosów i rozbieżnościach w podawanych wynikach.
Wszystko zaczęło się od tego, że po publikacji oficjalnych wyników wyborów, dwaj wyborcy spostrzegli, że kandydat, na którego głosowali... nie uzyskał żadnego głosu. W celu zbadania tej sprawy zgłoszono protest wyborczy w krakowskim Sądzie Okręgowym.
Po weryfikacji protokołów i ponownym sprawdzeniu kart do głosowania sąd przyznał, że faktycznie doszło do pomyłki i kandydat do sejmiku wojewódzkiego z listy PiS nie miał żadnego głosu, choć faktycznie głosowało na niego co najmniej dwóch wyborców, którzy składali protest. Jednocześnie sąd uznał, że błędy w liczeniu głosów... nie miały wpływu na wynik wyborów, ponieważ głosy, których nie policzono w przypadku tego kandydata, zostały dopisane do innego kandydata z tej samej listy.
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że po ponownym przeliczeniu głosów z komisji obwodowej nr 77 w Krakowie było 90 kart z głosami oddanymi na kandydata PiS Jana Dudę ubiegającego się o miejsce w sejmiku województwa oraz jeden głos nieważny, ponieważ zamiast „krzyżyka” w kratce do głosowania widniał „ptaszek”. Oficjalnie jednak, w oparciu o dane zawarte w protokole pojawiała się informacja, że na Jana Dudę nikt nie głosował. W protokole przy jego nazwisku nie było żadnych głosów.
Głosy te przypisane zostały innemu kandydatowi z tej listy. Sąd uznał więc, że cała sprawa nie miała znaczenia dla ogólnego wyniku wyborów i protest oddalił.
Opinię sądu w tej sprawie podziela komisarz wyborczy Teresa Rak, przekonując, że i tak nie mogło dojść do innego podziału mandatów w poszczególnych okręgach, ze względu na „duże różniece w głosach oddanych na poszczególne listy, że ewentualne uchybienia w zakresie ustalenia wyników głosowania w obwodzie, a nawet w kilku obwodach, pozostają bez wpływu na wynik wyborów”.
Członkowie komisji przekonywali, że za błędy w przypisaniu głosów odpowiada system. Nie wykluczali również, że mogło dojść do „pomyłki”.
Decyzja sądu o oddaleniu protestu nie jest prawomocna.
Źródło: TVN24,niezalezna.pl

