Konwój nie przejął się tym, że we wtorek rzecznik ukraińskiego wojska powiedział, że „żadna pomoc z Rosji nie zostanie wpuszczona na Ukrainę”. Cały czas 287 rosyjskich Kamazów jechało wyznaczoną trasą, jak gdyby nigdy nic.
Czerwony Krzyż początkowo – jak sam mówił – „nie miał z tym konwojem nic wspólnego” i nie wiedział jaka pomoc jest na ciężarówkach. Zgodził się jednak na przeładowanie pomocy humanitarnej z Rosyjskich Kamazów, do ciężarówek Czerwonego Krzyża. Kijów naciskał, by Międzynarodowy Czerwony Krzyż przeładował, czyli sprawdził co znajduje się samochodach.
Jak informowała organizacja „Słuszna Sprawa” - „biały konwój” z „pomocą” dla Ukraińców może być ostrzelany rakietami typu Grad. W ciężarówkach mogą być ukryte nadajniki radiowe, dzięki którym zostanie zwiększona celność pocisków.
Zorganizowano obóz przy przejściu granicznym Szebiekino-Pletniowka, gdzie ładunek przywieziony przez Rosjan miał być przeładowany na ukraińskie ciężarówki i dowieziony do Ługańska czy Doniecka. „Rosjanie jednak nie zgodzili się na wyładunek, a tym samym kontrolę tego, co wiozą ich kamazy” - zaznacza gazeta.pl.
- Rosjanie najpierw dostarczali czołgi, wyrzutnie rakiet Grad, terrorystów i bandytów, którzy zabijali Ukraińców, a teraz dostarczają wodę i sól - powiedział na posiedzeniu rządu premier Arsenij Jaceniuk, zaznaczając, że Ukraińcy pomoc humanitarną przyjmą wyłącznie od Czerwonego Krzyża.
Przejście graniczne w obwodzie charkowskim zamknięto, a rosyjskie ciężarówki – jak czytamy w internecie - pojechały w stronę przejścia granicznego Izwarino w obwodzie Ługańskim. Przejście to jest kontrolowane przez terrorystów i przekroczenie go przez Rosjan pogwałciłoby prawo międzynarodowe.
Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko zwołał wczoraj nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy. Miało to związek z informacją, że rosyjski konwój szykuje się do nielegalnego przekroczenia granicy. Mówił później, że Ukraina może przyjąć pomoc od Rosji, ale na wcześniej określonych warunkach. Nie dopowiedział, co miał dokładnie na myśli.