Clifford Chance i kagiebiści od remontu Tu-154 » czytaj więcej w Gazecie Polskiej! Więcej »

Był obsypywanym nagrodami reporterem. Opowiada o tym, jak zmyślał rozmowy i wydarzenia

Claas Relotius, były reporter tygodnika "Spiegel", był często nagradzany i doceniany za swoją pracę. Kilka lat temu okazało się jednak, że wiele wydarzeń i rozmów w jego reportażach było zmyślonych. Relotius w wywiadzie dla "Reportagen" opowiedział o tym, trwającym latami, procederze.

pixabay.com/Engin_Akyurt

Na pytanie, ile ze 120 tekstów, które napisał w czasach, gdy był dziennikarzem było rzetelnych, Claas Relotius powiedział szwajcarskiemu magazynowi "Reportagen": "Z tego, co wiem o sobie dzisiaj, prawdopodobnie bardzo niewiele". Pisał "w niezachwianym przekonaniu, że w narracyjnej formie reportażu nie będzie miało znaczenia, czy wszystko odpowiada 1:1 rzeczywistości, czy nie".

W innym miejscu Relotius wyraził żal:

"Wyłączyłem oczywiście wiele z poczucia odpowiedzialności, przede wszystkim wobec kolegów, ale także wobec prawdziwych ludzi, o których pisałem. Nigdy nie miałem bazarowych intencji przy pisaniu, a nie chciałem nikogo zranić, pisząc coś złego. Tego najbardziej żałuję".

We wstępie do nowego numeru "Reportagenu", w którym wywiad ukaże się 3 czerwca w krótszej formie i który jest dostępny dla agencji dpa, redakcja opisuje, że zadawała sobie pytanie, czy można zaufać "kłamcy" i nie "nabrać się na niego". Magazyn z siedzibą w Bernie zdecydował się jednak na przeprowadzenie wywiadu, który powstał w ciągu ostatnich kilku tygodni.

W wywiadzie Relotius mówi, że spędził dwa i pół roku, głównie próbując zrozumieć przeszłość - pisze dziennik "Tagesspiegel".

Były dziennikarz wyznaje też: "Pisanie bez ograniczeń miało dla mnie zupełnie egoistyczną funkcję. Pomogło mi radzić sobie, kontrolować i trzymać z dala ode mnie stany, w których traciłem kontakt z rzeczywistością (...)". W pewnym sensie od początku "nadużywał" tego zawodu.

W innym miejscu mówi:

"Nie potrafię tego wyjaśnić, ale przez lata nigdy się nie bałem, nigdy nie miałem wątpliwości, nigdy też nie miałem poczucia winy".

Podkreślał, że "im większa była moja niepewność, tym doskonalsze stawały się teksty". Kilkakrotnie w wywiadzie dał do zrozumienia, że nie działał z pobudek karierowiczowskich.

Zapytany przez magazyn o nagrody dziennikarskie i zarzut pisania dla "efektu", odpowiedział:

"Oczywiście, że chciałem pisać dobre teksty. Ale, kiedy pisałam, nie zastanawiałam się, co i jak zostanie gdziekolwiek odebrane. Zawsze zajmowałem się tylko tematem i samym sobą".

"Der Spiegel" sam upublicznił przypadek oszustwa i skrupulatnie go opracował. Relotius, wówczas trzydziestolatek, pracujący w dziale społecznym, przyznał się do oszustw. Jego kariera w magazynie informacyjnym dobiegała końca. W czasie swojej pracy dziennikarskiej Relotius pracował dla kilku firm medialnych, w tym dla niemieckiej agencji prasowej dpa (Deutsche Presse-Agentur) i dziennika "Tagesspiegel".

Jako dziennikarz Claas Relotius był obsypywany nagrodami i cieszył się dużą renomą.

 



Źródło: niezalezna.pl, pap, "Reportagen"

 

#Spiegel #Claas Relotius

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
md
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo