Teraz jednak nasi eurofile idą dalej i będą obrzydzać wydawanie środków unijnych. Przez ostatnie kilkanaście lat dyskusja na temat sposobu wydatkowania tych pieniędzy praktycznie nie istniała. Tymczasem trudno nie zauważyć, że olbrzymi strumień pieniędzy miał też swoje negatywne skutki, jak wykwit bezsensownych inwestycji czy powstanie kasty grantojadów specjalizujących się w pisaniu wniosków o środki UE i ich rozliczaniu.
Szczególnie tę drugą kwestię doskonale rozumieją politycy PO i idę o zakład, że żal im tego, iż PiS może przekierować strumień pieniędzy nie tam, gdzie do tej pory płynął. Dlatego PO będzie dziś krytykować coś, co sama lata temu stworzyła. Problem jest jednak taki, że będzie to ugruntowywać pozycję UE jako struktury bezsensownej i komicznej. Tym samym rósł będzie poziom eurosceptycyzmu. Opozycja zapłacze wtedy jak Neron po pożarze Rzymu. Ale czy ktoś się tym przejmie?