Warszawscy prokuratorzy są bardzo oszczędni w udzielaniu informacji na temat kart znalezionych u Mariusza W. Nie chcą nawet oficjalnie potwierdzić powszechnie znanego faktu, że karty znajdowały się w bagażniku samochodu byłego policjanta.
- Mogę jedynie powiedzieć, że zabezpieczyliśmy je w jednym miejscu. Było to w sumie kilkaset kart zapakowanych w jedną paczkę - wyjaśnia portalowi Niezalezna.pl prokurator Renata Mazur z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Zaprzecza równocześnie, aby do ich znalezienia doszło w ostatnich dniach, a trzeba pamiętać, że Mariusz W. został zatrzymany pod koniec marca.
Jak ustaliła Niezależna.pl - wypełnione karty pochodziły z wyborów prezydenta Warszawy w 2010 r.
Dowiedzieliśmy się również, że wszystkie karty pochodziły z jednej komisji wyborczej na warszawskiej Białołęce. Prokurator Mazur potwierdziła nam, że na wszystkich oddano głos na jednego kandydata. Którego?
- Tego nie mogę ujawnić – stwierdziła rzeczniczka stołecznych śledczych.
Mariusz W. odmówił składania wyjaśnień w sprawie zabójstwa. Tym bardziej więc nie wyjaśnił, jak wszedł w posiadanie kart wyborczych. Formalnie nie postawiono mu jeszcze zarzutów dotyczących tego wątku.
Jeśli Państwowa Komisja Wyborcza dojdzie do wniosku, że karty znalezione w aucie Mariusza W. miały wpływ na wynik wyborów prezydenta Warszawy, wybory zostaną powtórzone.