„Nigdy do niczego się nie przyznawaj. Jak złapią cię pijanego za kierownicą, mów, że nie piłeś. Gdy znajdą ci dolary w kieszeni, mów, że to pożyczone spodnie. A jak cię złapią na kradzieży za rękę, to mów, że to nie twoja ręka” – taki cytat z modnego niegdyś filmu „Młode wilki” przyszedł mi na myśl, gdy słyszałem wczoraj tłumaczenia polityków PO i PSL u. Dziś politycy tych formacji przyjmują postawę złodzieja złapanego na gorącym uczynku. „Demokracja jest zagrożona!” – krzyczą ci, którzy wysyłali tajnych agentów, aby działali wśród obrońców krzyża i podsłuchiwali, o czym się mówi w autobusach jadących na demonstrację. „Horrendalne odprawy!” – oburzają się ci, którzy swoim nominatom gwarantowali złote mercedesy oraz wielomilionowe zarobki rocznie. I tak w niemal każdej dziedzinie. Gdyby byli przyzwoici, politycy Platformy przeprosiliby i zamilkli. Gdyby ich przyjaciołom z Komitetu Obrony Demokracji zależało na standardach, to jeszcze wczoraj potępiliby PO i podkreślili, że nie chcą ich widzieć na żadnej swojej demonstracji. Nic takiego jednak się nie stało. To najlepiej pokazuje, o co chodzi. O jakieś 340 mld zł.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Jacek Liziniewicz
Wczytuję ocenę...