10 stycznia 2014 r. Sejm VII kadencji przegłosował ustawę o "bratniej pomocy". Zakładała ona, że funkcjonariusze obcych państw mogą brać udział w operacjach na terenie Polski. Normowała ona podstawy prawne mające umożliwić interweniowanie na terytorium Polski „w razie” „zagrożenia bezpieczeństwa publicznego" lub „porządku publicznego".
Za głosowało wtedy 268 posłów z PO, PSL, SLD i Twojego Ruchu. Przeciwni takiemu działaniu było 140 polityków PiS i SP.
Rok później rząd Platformy poszedł o krok dalej. 9 lipca 2015 r. w życie weszła umowa o współpracy policji niemieckiej i polskiej. Umożliwiła ona samodzielne działanie na terenie Polski niemieckiej policji i służb specjalnych włącznie z tzw. funkcjonariuszami „pod przykryciem”.
CZYTAJ WIĘCEJ: HALT Obywatelu! Co może w Polsce niemiecka policja i agenci „pod przykryciem”
Takie porozumienie dało możliwość użycia broni palnej na naszym terytorium – nie tylko w wypadku zagrożenia życia. Odpowiednio interpretowane przepisy mają pozwolić również na podporządkowanie polskich jednostek policji zwierzchnictwu niemieckiemu – podaje niewygodne.info.pl.
Nie trzeba mówić, że takie polsko-niemiecka umowa wykracza znacząco poza europejskie normy.
Niemiecka policja na ulicach Warszawy, obce służby na meczach piłkarskiej ekstraklasy, szpiedzy ze Wschodu swobodnie przechodzący przez polskie granice – tak może wyglądać polska rzeczywistość.
Robert Winnicki złożył w Sejmie projekt uchylający ustawę 1066. Jeśli tak się stanie, porozumienie o polsko-niemieckiej współpracy policji z lipca 2015 r. zostanie automatycznie wypowiedziane.