"A czemuż to wśród uchodźców jest aż tylu mężczyzn, i to najczęściej młodych? Nie wiem, jak można zadawać takie pytanie w kraju, który usiłował podbić świat piosenką o hożych, cycatych Słowiankach, które wiedzą, jak używać mowy ciała. I są najlepszymi żonami" - to początek kuriozalnego tekstu Kingi Dunin.
Zachwala "orientalną urodę książąt z Orientu", a przy okazji uderza w mężczyzn znad Wisły: "karki z kartoflanymi nosami i ze świńskimi głowami na kiju".
Im dalej czytaliśmy, tym więcej absurdów odkrywaliśmy. Dunin bez ogródek pisze o małżeństwach Polek z przybyszami. Nawet sili się na porady: "Nie będą musiały nawet porzucać swojej wiary, bo islam dopuszcza małżeństwa z chrześcijankami. (Nie dopuszcza natomiast z ateistkami, więc radzę darować sobie buraczane żarty, że dbam tu jakieś własne interesy)".
Odrzuca zarzuty jakoby "każą im chodzić w burkach? Polkom? Przecież słyniemy z tego, że zaprowadzamy w domach surowy matriarchat, jesteśmy szyjami, które kręcą głową". Obawy o szariat feministka bagatelizuje: "(...) poza gwałtami i burakami straszy się polskie kobiety też terrorystami. Wydaje się jednak, że główną motywacją uchodźców jest raczej pragnienie wygodniejszego życia, a nie ścinania głów".
I na koniec kluczowe zdanie: "Martwimy się o asymilację? Nie ma lepszego sposobu na asymilację niż małżeństwo, jak wiadomo".
Wystarczy tej "publicystyki". Zabrakło tylko informacji czy feministki z "Krytyki Politycznej" już wybrały jakiegoś "księcia Orientu".