- Wnioskowałem, aby badanie próbek przekazać innemu podmiotowi. Najlepiej zagranicznemu, ale prokuratura upiera się przy CLKP - dodaje pełnomocnik części rodzin smoleńskich.
W wypowiedzi dla Polskiej Agencji Prasowej ppłk Janusz Wójcik z Naczelnej Prokuratury Wojskowej potwierdził, że wniosek o uzupełniającą opinię ma na celu: "odniesienie się do kwestii podnoszonych w treści materiału dostarczonego przez jednego z pełnomocników pokrzywdzonych". I biegli CLKP dostali czas do 30 września.
Zapytaliśmy więc mecenasa Pszczółkowskiego, czy będzie to opinia, czy może prokuratura dała możliwość specjalistom CLKP na polemikę z niewygodnymi dla nich faktami.
- Formalnie będzie to opinia uzupełniająca, ale bardzo trafnie to pan określił - powiedział nam mecenas Pszczółkowski.
W opinii przygotowanej na potrzeby wojskowej prokuratury prowadzącej śledztwo smoleńskie, biegli CLKP stwierdzili, że ani na wraku samolotu, ani ciałach ofiar katastrofy, nie znaleziono śladów materiałów wybuchowych. Ale eksperci poproszeni przez prawnika reprezentującego rodziny smoleńskie o ocenę pracy biegłych CLKP, wręcz zmiażdżyli ich metody pracy.
- Wskazali między innymi, że wykorzystywane podczas badań urządzenia były brudne, a za najbardziej kompromitujący przykład podali fakt, że biegli wykazali obecność pewnej substancji, której wykrycie za pomocą przyrządów stosowanych przez biegłych jest niemożliwe - dodaje prawnik.
- Dlatego uważam, że proszenie CLKP o uzupełniającą opinię jest jedynie stratą czasu - podkreśla mecenas Pszczółkowski.