Bezrobocie nadciąga nad Polskę » czytaj więcej w Gazecie Polskiej! Więcej »

Gangster opowiedział, jak pracował z policją. Prokuratura nie sprawdziła, a śledztwo umorzyła

Prokuratura w Poznaniu badała, czy funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych nadużyli swoich uprawnień i nakłaniali do fałszywych zeznań gangstera Krzysztofa W., bardziej znanego jako „Kanada”.

Filip Błażejowski
Prokuratura w Poznaniu badała, czy funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych nadużyli swoich uprawnień i nakłaniali do fałszywych zeznań gangstera Krzysztofa W., bardziej znanego jako „Kanada”. Po półrocznym śledztwie sprawę umorzono, nie dopatrując się w zachowaniu policjantów (którzy zaprzeczyli rewelacjom złodzieja) niczego nielegalnego. Ale czytając uzasadnienie prokuratury, nie sposób nie odnieść wrażenia, że podczas śledztwa czegoś nie zrobiono.

Na początek kilka najważniejszych faktów, o których „Gazeta Polska” i portal niezalezna.pl informowały przed wieloma miesiącami.
 
"Kanada", czyli Krzysztof W., to złodziej samochodów, który po wpadce i przy perspektywie wieloletniej odsiadki poszedł na współpracę z wymiarem sprawiedliwości. Zaczął sypać, podawał okoliczności setek przestępstw, zarzuty postawiono wielu osobom. Ale szybko pojawiły się podejrzenia, że konfabuluje. Przez lata sytuacja była patowa - prokuratura z Gorzowa Wlkp. (tam przekazano sprawy z udziałem "Kanady", bo wśród podejrzanych pojawiali się poznańscy policjanci) przekonywała: "Krzysztof W. jest wiarygodny", a obrońcy i oskarżeni wskazywali na absurdy w jego zeznaniach.
 
Do zaskakujących wydarzeń doszło, gdy podczas jednej z rozpraw (w sierpniu zeszłego roku) Krzysztof W. zaczął opowiadać o okolicznościach współpracy z funkcjonariuszami BSW. Chodziło o manipulowanie dowodami; obietnice wyjścia na wolność za odpowiedniej treści zeznania; udostępnianie przez policjantów materiałów operacyjnych, aby zeznania były "odpowiednie"; wyjazdy pod pretekstem czynności procesowych, a chodziło o "relaksacyjne" wypady nad jezioro, grille, miała być nawet wizyta w mieszkaniu jednego z funkcjonariuszy. Pojawiały się dwa nazwiska, Pawła G. i Wojciecha W., dzisiaj już emerytowanych funkcjonariuszy policji.

Po tych zeznaniach sędzia, która wysłuchała relacji "Kanady", powiadomiła prokuraturę, aby przyjrzała się sprawie.

Przez blisko rok, jaki minął od pierwszej publikacji na łamach „Gazety Polskiej”, nasz reporter nadal zbierał informacje, przeprowadził dziesiątki rozmów, kilka razy był na widzeniu u „Kanady” w Areszcie Śledczym w Poznaniu. Pojawiło się wiele nowych „rewelacji”, niektóre okazywały się wyssanymi z palca plotkami, inne brzmią jak bardzo poważne zarzuty. Chociażby podczas jednej z niedawnych (w czerwcu) rozpraw przed Sądem Okręgowym w Poznaniu, Krzysztof W. stwierdził, że policjantowi przed laty wręczył łapówkę 12,5 tys. dol. Nie wiadomo, czy „Kanada” mówi prawdę, bo zbyt często zmienia wersję wydarzeń, aby traktować go jako wiarygodnego świadka.
 
Zresztą zwracaliśmy na to uwagę już na początku tej bulwersującej historii. Policjanci mogą być kryształowo czyści, a "Kanada" zmyślać (tutaj cytat sprzed roku): "Czy „Kanada” mówi prawdę? Tego nie wiemy, ale część faktów przez niego podawanych powinna być łatwa do zweryfikowania. Jeśli prokuratura lub sąd będą chciały to zrobić".
 

I teraz wracamy do bieżących wydarzeń. Prokuratura Rejonowa Poznań Stare Miasto miała okazję wyjaśnić zarzuty "Kanady" od podszewki. Od września 2013 r. prowadziła bowiem śledztwo w sprawie "przekroczenia uprawnień od 2008 do 2013 roku w Poznaniu i Szamotułach (w tych aresztach przebywał "Kanada" - dop. red.) przez uwalnianie osoby pozbawionej wolności, nakłanianie Krzysztofa W. do składania fałszywych zeznań, tworzenie fałszywych dowodów". Niestety, nie wykorzystała swoich możliwości. Takie wnioski można wysnuć po przeczytaniu postanowienia o umorzeniu śledztwa, a przede wszystkim jego uzasadnienia. Dokument został udostępniony naszemu reporterowi w miniony piątek, składa się w 8 stron, poruszono w niej wiele watków. Ze zdziwieniem jednak można zauważyć podczas lektury, że wiele fundamentalnych czynności nie zostało albo w ogóle przeprowadzonych, albo niektóre wykonano powierzchownie. W punktach spróbujemy to przeanalizować...
 
- „Kanada” zarzucał jednemu z policjantów, że podczas przesłuchań namawiał go do składania fałszywych zeznań, a podczas eksperymentów procesowych (tzw. wizji) nagrania były manipulowane, ćwiczone wcześniej „na sucho”, nawet kasowane, jeśli treść była niezgodna z oczekiwaniami. Co na to prokuratora? Stwierdziła, że takie działanie jest niemożliwe, bo (według protokołów) w przesłuchaniach i wizjach lokalnych uczestniczyli inni policjanci. Ale w uzasadnieniu nie ma ani słowa, czy ci funkcjonariusze zostali przesłuchani.
 
- brak przesłuchania Błażeja W., czyli człowieka, z którym policjant Paweł G. (po przejściu na emeryturę) miał interesy, wybudowali dwa nowe domy, nieruchomości sprzedali. Paweł G. został przesłuchany i stwierdził, że to była "jednorazowa współpraca w zakresie robót budowlanych". Ale Błażeja W. nawet nie wezwano do prokuratury. To jedna wątpliwość. Za kuriozalne prawnicy, z którymi rozmawialiśmy uznali również, że prokurator w uzasadnieniu bardzo często powołuje się na… Błażeja W. Cytując fragmenty jego wyjaśnień w sądzie!!!!
„To jakaś niedorzeczność. Prokuratura powinna mieć bezpośredni dowód z przesłuchania, a nie posiłkować się dokumentem z innego postępowania, zwłaszcza, że Błażej W. jest dostępny. Poza tym we wspomnianym procesie ten mężczyzna jest oskarżonym, czyli ma prawo kłamać bez konsekwencji, a w śledztwie byłby świadkiem, którego grozi odpowiedzialność za fałszywe zeznania. Dziwne, że prokurator tego nie rozróżnia” – twierdzi bardzo doświadczony adwokat.
 
- jeszcze przed udostępnieniem postanowienia o umorzeniu, nasz reporter zadał kilka pytań szefowi prokuratury Mateuszowi Pakulskiemu. Jedno z nich dotyczyło właśnie Błażeja W. i braku przesłuchania. Zacytujemy odpowiedź, bo jest... Cytat: "Dogłębne wyjaśnianie kwestii z ich obecnymi interesami w żaden sposób nie ma związku z przedmiotem śledztwa". A skąd to prokurator wie? Skoro nawet nie przesłuchał jednego z najważniejszych świadków? I jeszcze jedno - "działalność gospodarcza Pawła G. nie jest przedmiotem niniejszego postępowania". To prawda, ale współpraca z Błażejem W. także nie?
 
- w uzasadnieniu umorzenia nie ma ani słowa o Karolu C. i jego rodzinnych relacjach z policjantem Wojciechem W., który z kolei prowadził czynności z udziałem „Kanady” obciążającym zeznaniami właśnie Karola C. A ci dwaj (C. i W.) są dziadkami dziecka córki jednego (podejrzanego, dzisiaj oskarżonego) i syna drugiego (policjanta). Prawnicy nie mają wątpliwości – powinien natychmiast wyłączyć się z udziału w tej sprawie. Nie zrobił tego. Prokurator uznał to za mało istotny watek, aby nim się zajmować. Znowu odpowiedź prokuratora Pakulskiego na nasze pytanie: "Dla niniejszego postępowania, (...) nie mają znaczenia ewentualne relacje rodzinne pomiędzy Karolem C. a Wojciechem W., wynikające jak Pan twierdzi z posiadanego wspólnego wnuka czy wnuczki". Pierwsza uwaga, to nie dziennikarz twierdzi, ale metryka (zresztą taki insynuacji ze strony prokuratury jest więcej, a gdyby poważnie potraktowali swoje obowiązki, to o taki faktach nie musieliby dowiadywać się od dziennikarza). Po drugie - dzisiaj znaczenia relacje rodzinne nie mają, ale czy trzy-cztery-pięć lat temu nie miały. Oczywiście, prokurator nie wie. Bo nawet nie przesłuchał świadka.
 
- w uzasadnieniu umorzenia (w końcu dokumentu podpisanego przez prawnika) zdumiewa spora ilość zwrotów wręcz publicystycznych, prokurator pozwala sobie nawet na pseudo-psychologiczne opinie: „trudno dopatrzeć się logicznej argumentacji”; „celem Krzysztofa W. jest chęć zrehabilitowania swojej osoby w środowisku przestępczym”. To tylko dwa cytaty, a jest ich więcej. Z udostępnionego nam dokumentu nie wynika, aby prokurator zasięgała opinii psychologa.
 
- na koniec uzasadnienia prokurator pozwoliła sobie na małą uszczypliwość względem „Gazety Polskiej” i portalu niezalezna.pl zwracając uwagę, że Błażej W. wcześniej nie poruszał tematu interesów z Pawłem G. Pomijając fakt, że to chyba rola prokuratury, aby docierać do takich faktów (podejrzany i oskarżony nie musi siebie obciążać – pani prokurator powinna to raczej wiedzieć), w uzasadnieniu czytamy również, że Błażej W. nic nie mówił o tym wątku: „przed ukazaniem się publikacji prasowych donoszących rzekomych wzajemnych powiązaniach biznesowych Błażeja W. z Pawłem G.”. RZEKOMYCH???!!! Znowu ta sama insynuacja. Nie wiemy, czy to przejaw już arogancji, czy jeszcze bezradności. Istnieją faktury potwierdzające ten fakt, stoją domy wybudowane przez dwie firmy, których mężczyźni są właścicielami. Ale jak się czegoś nie wie, bo się czegoś nie zrobiło, to trzeba stosować tego typu słowne wytrychy.

- i jeszcze jednak ciekawostka. Dość charakterystyczna. Po umorzeniu śledztwa "Kanada" otrzymał pismo z prokuratury, że jako pokrzywdzony ma prawo do złożenia zażalenia. I takie złożył. A po kilku dniach otrzymał nowy list, którego nadawca była prokuratura Rejonowa Poznań Stare Miasto. Informujące, że poprzednie pismo było... pomyłką. Tym razem Krzysztof W. już nie był "stroną", więc zażalenie mu nie przysługiwało. Sprawdziliśmy tę informację w prokuraturze. - Rzeczywiście takie zdarzenie miało miejsce - stwierdził jedynie Marek Marszałek, wiceszef staromiejskiej prokuratury, ale na dodatkowe pytanie nie chciał odpowiedzieć. Poirytowany rzucił jedynie: "z Krzysztofem W. będzie wyjaśniać tę pomyłkę". A my dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, że winę za tę wpadkę zrzuca się na pracownicę sekretariatu. Tymczasem w uzasadnieniu, które czytaliśmy (podpisanym przez prokuratur), czarno na białym jest informacja: doręczyć pokrzywdzonemu i jego pełnomocnikowi.
 
O umorzeniu śledztwa, a przede wszystkim pominięciu tak ważnych okoliczności przez prokuraturę, rozmawialiśmy m.in. z mecenasem Markiem Siudowskim, pełnomocnikiem Krzysztofa W., czyli „Kanady”. Prawnik w dość zaskakujący spuentował efektu tego śledztwa. - Chciałbym, aby prokuratorzy zawsze byli tak wyrozumiali wobec moich klientów – ironizował mecenas Siudowski.

Przypomnimy jeszcze zdanie z naszego tekstu sprzed roku: "Jeśli prokuratura lub sąd będą chciały to zrobić". Prokuraturę już można chyba skreślić.

 



Źródło: niezalezna.pl

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
gb
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo