- Nie sądzę, by minister Radosław Sikorski rzeczywiście mówił o tym, że możliwe jest stacjonowanie w Polsce oddziałów NATO, zwłaszcza w takich rozmiarach. Sądzę, że wie, że stoi to w sprzeczności z porozumieniami zawartymi między NATO a Rosją – oświadczył minister spraw zagranicznych Niemiec.
Radosław Sikorski sugerował, że w Polsce mogłyby stacjonować na stałe „dwie brygady” wojsk NATO. Co prawda po chwili przyznał, że zapewne byłoby to trudne do zrealizowania, jednak zdecydowana reakcja Niemiec jest wyraźnym sygnałem, że Berlin nadal dystansuje się od całej sytuacji.
Do słów Radosława Sikorskiego odniósł się także premier Donald Tusk, który najwyraźniej postanowił wytłumaczyć, co szef polskiej dyplomacji miał na myśli, mówiąc o stacjonujących w Polsce wojskach NATO. Tusk wyjaśnił, że za słowami ministra Sikorskiego wypowiedzianymi po spotkaniu Trójkąta Weimarskiego „nie kryje się żadne konkretne ustalenie, jest to tylko ponowienie polskiego stanowiska”, a przede wszystkim wielokrotnie wyrażanych poglądów o konieczności realnej obecności sił NATO w Polsce.
- Tym bardziej, że Polska granicząc m.in. z Rosją, Białorusią, Ukrainą jest państwem granicznym całej Unii Europejskiej i całego NATO. Dlatego, jeśli istnieje coś takiego jak granica NATO, to jej kluczową częścią jest wschodnia granica Polski. Tak proszę rozumieć słowa ministra Sikorskiego (...) Będziemy działali na rzecz zwiększenia obecności NATO w Polsce, ale zdajemy sobie sprawę, że trochę czasu upłynie, zanim stanie się to faktem – tłumaczył Tusk, zaznaczając jednocześnie, że w tej sprawie „krok po kroku coś uzyskujemy”, ale „tempo zwiększania obecności NATO w Polsce mogłoby być większe”.