Na tym prestiżowym odcinku autostrady A1 uschły setki posadzonych w ubiegłym roku brzóz. Drzewa wysokie na 2 m zostały zmarnowane praktycznie co do sztuki. Według tłumaczeń przedstawicieli Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad zawinił wykonawca, który nie podlewał zasadzonych brzózek. Tymczasem zdaniem fachowców przyczyna może być zupełnie inna. – Powiedzenie leśników mówi, że starych drzew się nie przesadza. Oczywiście przy obecnej technice jest to możliwe, ale wtedy znacznie rosną koszty sadzenia drzew i ryzyko, że takie rośliny się nie przyjmą – mówi „Codziennej” dr inż. Włodzimierz Buraczyk z Katedry Hodowli Lasu Wydziału Leśnictwa Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.
– Gdyby zasadzono małe jednoroczne brzozy, jest duże prawdopodobieństwo, że w dwa lata przyjęłyby się i urosły. Zapewne jednak projektantowi zależało na natychmiastowym efekcie wizualnym – mówi nam dr inż. Buraczyk, który nazwał „naiwnym” tłumaczenie GDDKiA, że drzewa uschły, bo nie były podlewane. – Przyczyn może być wiele, ale przeważnie w takich wypadkach winne jest złe przygotowanie korzeni drzewa do przesadzania – ocenia specjalista.
Jak poinformował nas Łukasz Jóźwiak, kierownik Wydziału Informacji i Promocji GDDKiA, tylko na odcinku Kowal–węzeł Sójki wydano na zieleń kilkanaście milionów złotych.