Grendowicza na prezesa wybrano wiosną. Przez pierwsze miesiące pracował praktycznie bez umowy, bo aż cztery miesiące targował się o wynagrodzenie. „Miał za to służbową limuzynę i sekretarkę. W końcu minister skarbu zgodził się na 60 tys. zł miesięcznie” - informuje portal.
Jak dodaje Fakt.pl, pensja prezesa ma jeszcze rosnąć w kolejnych latach. Sam Mariusz Grendowicz o pieniądzach nie chce mówić, zasłania się tajemnicą kontraktu.
Nie wiadomo, ile zarabiają członkowie zarządu. Spółka jednak zamiast zatrudniać pracowników, najpierw poszukała sobie szefów. W zarządzie jest ich już ośmioro. A czym mają się zajmować? To też jest niejasne.
- Polskie Inwestycje Rozwojowe nie będą zwykłą firmą, jakich w Krajowym Rejestrze Sądowym wiele. Ma do spełnienia cel, którego realizacja ma za zadanie przynieść korzyści dla następnych pokoleń – zapowiedziało Ministerstwo Skarbu.
„Efekt? Prezes Grendowicz „pracuje” już w spółce pół roku. A jakie ma osiągnięcia? Logo zaprojektowane przez artystę z Akademii Sztuk Pięknych. To dopiero jest sztuka!” - zauważa Fakt.pl.