Od czasu objęcia obowiązków głowy państwa Komorowski kompromitował się już błędami ortograficznymi (słynne już kondolencje, w których łączył się w „bulu” i „nadzieji” z Japończykami oraz skierowane do Polaków życzenia „Dosiego Roku!”), nieznajomością historii (choć jest z wykształcenia historykiem) oraz licznymi gafami na arenie międzynarodowej i szczeblu dyplomatycznym.
Po licznych wpadkach ortograficznych coraz częściej w księgach pamiątkowych zamiast odręcznego wpisu prezydenta zaczęły pojawiać się kartki z wydrukowanym wcześniej tekstem, pod którym Bronisław Komorowski jedynie składał swój podpis.
Bronisław Komorowski wielokrotnie dał także wyraz temu, że znajomość etykiety i protokołu dyplomatycznego nie są jego najmocniejszą stroną. Na arenie międzynarodowej jednak to głównie kobiety doświadczyły nietaktu Bronisława Komorowskiego. Na przykład kiedy „zasiadł wygodnie w fotelu przed kanclerz Niemiec” czy nie użyczył jej parasola. Innym razem podczas uroczystego obiadu na cześć szwedzkiej pary królewskiej prezydent... zabrał kieliszek szwedzkiej królowej.
Z całą pewnością szczerej rady udzielonej przez Bronisława Komorowskiego nie zapomni też prezydent USA Barack Obama oraz jego żona.
- Bo z Polską i USA to jest, panie prezydencie, jak z małżeństwem. Swojej żonie należy ufać, ale trzeba sprawdzać, czy jest wierna – powiedział Komorowski.
Zupełnie inną kategorię prezydenckich wpadek stanowią wszelkiego rodzaju pomyłki. Pewnego razu Bronisław Komorowski przypominał Polakom o europejskiej myśli „Jana Pawła III”. Innym razem, Bronisław Komorowski podczas inauguracji roku akademickiego na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie miał poważny problem z odmianą słów „rok akademicki” w liczbie mnogiej i jakby tego było mało, gdy już jakoś przebrnął przez odmianę „roków akademickich”, pomylił imię patrona uczelni, nazywając ją Uniwersytetem Stefana Karola Wyszyńskiego.
Pozostając przy tematyce kościelnej, nie można pominąć informacji przekazanej przez Kancelarię Prezydenta, która ogłosiła Bronisława Komorowskiego... papieżem
„Prezydent wraz z Małżonką będzie przewodził oficjalnej beatyfikacji w Watykanie” - można było przeczytać w oficjalnym komunikacie Kancelarii Prezydenta w marcu 2011 roku.

Sporo kontrowersji wzbudziła także decyzja Bronisława Komorowskiego, który objął prezydenckim patronatem marsz w Dniu Flagi. Impreza była organizowana przez „Gazetę Wyborczą” i radiową „Trójkę”, a organizatorzy jako główną atrakcję ogłosili czekoladowego orła i zbieranie ulotek. Tym, którzy odważyli się z tego żartować grożono nawet procesami. Na marszu można było zobaczyć różowe chorągiewki, plastikowe czapeczki, różowe transparenty z hasłami: „Polaku, nie bądź ponury”, ale nigdzie nie było... biało-czerwonej flagi.
Mocno zdziwić musiał się prezydent, gdy otrzymał oficjalne zaproszenie z Kancelarii Prezydenta Komorowskiego. Okazuje się, że zapraszając Wojciecha Lubawskiego na uroczystości związane ze Świętem Konstytucji 3 maja, prezydent Komorowski zdegradował go do funkcji... wójta. Prezydent Kielc otrzymał z Kancelarii Prezydenta oficjalne zaproszenie adresowane w następujący sposób: „Wójt Kielc, Wojciech Lubawski”.
Jedną z najnowszych wpadek Bronisław Komorowski zaliczył podczas obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego. Tym razem poszło o najwyższe polskie odznaczenie wojskowe. Prezydent Komorowski przemawiając do zgromadzonych powstańców w Parku Wolności na terenie Muzeum Powstania Warszawskiego pomylił nazwę orderu. Choć szybko się poprawił, „Virtuti militarne” raczej na długo pozostanie w pamięci Polaków.