„Nagle ktoś uznał, że dopóki ironizowaliśmy na temat PiS-u, Jarosława Kaczyńskiego, gejów, ojca Rydzyka, Baracka Obamy czy nawet Jezusa, to nic się nie stało, ale temat Euro i ukraińskich kobiet już nie podlega sarkastycznym uwagom. Nie ma tu miejsca na określenie konwencji. To jest dopiero absurdalne i niebezpieczne” – powiedział Michał Figurski w rozmowie z Sebastianem Kucharskim z „Gazety Wyborczej”. Zapomniał przy tym dodać, że razem z Wojewódzkim szydził również z katastrofy smoleńskiej i jej 96 ofiar.
Przy okazji skandalu z audycją na antenie ESKA Rock zaczęła się kłótnia między celebrytami dorabiającymi jako dziennikarze (albo na odwrót). Najpierw Monika Olejnik napisała w „Wyborczej”: "Kuba obraził kobiety i zamiast od razu uderzyć się w piersi, mówi, że jego audycja jest nie dla każdego, podobnie jak filmy Almodóvara czy Muzeum Techniki. Szkoda, że Kuba nic nie rozumie, bo Figurski nigdy niczego nie rozumiał".
Figurski nie pozostał dłużny i porównał M. Olejnik do Dr. Jekyll i Mr Hyde.
- Mam na myśli służbową poprawność polityczną versus wyrażanie osobistych opinii na Facebooku. Taka postawa z jednej strony odsłania hipokryzję autora, z drugiej - staje się polską normą. Pani Monika coraz częściej zajmuje stanowisko wobec różnych osób i zjawisk za dnia prezentując postawę niezależnej dziennikarki, a nocą zamieniając się w tabloidową komentatorkę. Współczuję rozdwojenia jaźni – stwierdził.
