Płk Zenon Serdyński, który nadzoruje śledztwo smoleńskie, pracował w stanie wojennym jako prokurator w sprawach doraźnych. Był m.in. oskarżycielem przeciwko Franciszkowi Bagnuckiemu, który na płocie swojego domu wywiesił prześcieradło z napisem: „Gen. Jaruzelski to świnia”. Bagnucki trafił na rok do więzienia.
W tamtych latach do wymiaru sprawiedliwości nie trafiali ludzie przypadkowi, ale przede wszystkim gwarantujący wierność partii komunistycznej realizującej interesy Moskwy. W wojsku ta zależność była jeszcze większa. W stanie wojennym przed sądami wojskowymi w trybie doraźnym – z pogwałceniem elementarnych zasad sprawiedliwości – zapadały najwyższe wyroki – tłumaczy dr Jarosław Szarek, historyk krakowskiego IPN.
Po 1989 r. te osoby (jak m.in. płk Serdyński) pozostały na swoich stanowiskach. Do pełnienia funkcji w wymiarze sprawiedliwości, jak podkreśla dr Szarek,
„wręcz konieczne są autorytet oraz odpowiednie kwalifikacje moralne”. – Wierna służba komunistycznemu państwu – tym bardziej w stanie wojennym – jest zaprzeczeniem ich posiadania – dodaje historyk.
Więcej na temat osób zajmujących się śledztwem smoleńskim w najnowszym wydaniu tygodnika „Gazeta Polska”, które jutro trafi do kiosków
Źródło:
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Wczytuję ocenę...