Koszulka "Nie Bać Tuska" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Cezary Gmyz: Z demonstrujących rolników w Niemczech chcą zrobić nazistów i ekstremistów

W Niemczech media oraz część polityków, zwłaszcza z rządzącej koalicji, prowadzi poważne działania propagandowe wobec rolników oraz innych grup protestujących. - Robienie z protestujących rolników nazistów ma na celu obniżenie poparcia dla ich postulatów. W Niderlandach gdzie masowe protesty rolnicze spowodowały, że na znaczeniu zyskała najbardziej partia reprezentującą interesy rolników a mianowicie skrajnie prawicowa Partia Wolności (PVV) Geerta Wildersa, na którą oczywiście głosowali nie tylko rolnicy – zauważa Cezary Gmyz, wieloletni korespondent z Niemiec.

Protest w Berlinie
Protest w Berlinie
@derJamesJackson - Twitter

Przyczyną trwających od wielu już dni protestów rolników niemieckich jest przede wszystkim obciążenie ich dodatkowymi daninami społecznymi. Chodzi o zniesienie dopłat do paliw rolniczych oraz opodatkowanie maszyn rolniczych. Oprócz tego wprowadzenie podwyżki o 83 proc. opłat drogowych. Wszystko to powoduje, że produkcja rolnicza w Niemczech staje się coraz mniej opłacalna.  


Jak zauważa Cezary Gmyz w Niemczech mamy czynienia z bardzo dużą kampanią propagandową wymierzoną przede wszystkim w rolników.


Grup protestujących wobec polityki rządu kanclerza Olafa Scholza jest jednak znacznie więcej. Demonstrują również rybacy, maszyniści oraz transportowcy, którym podwyższono opłaty drogowe pod koniec ubiegłego roku o 83 procent. Protestują myśliwi, którym ograniczono możliwość polowań, na manifestacje wychodzą inne grupy zawodowe wchodzące w skład klasy średniej. 

Problem polega na tym, że niemiecki rząd federalny jedyny pomysł jaki ma jeżeli chodzi o grupy protestujących to ich dyskredytacja. 

Miałem okazję rozmawiać z protestującymi rolnikami pod Bramą Brandenburską. Owszem, są to ludzie, którzy nienawidzą „czerwonych” i „zielonych”, ale nie czyni to z nich nazistów. Z demonstrantów zrobiono nazistów ponieważ na kilku traktorach pojawił się symbol przedwojennej organizacji, która się nazywała Pług i Miecz (Landvolkbewegung). Była to organizacja nacjonalistyczna i część z jej członków znalazła się w NSDAP, ale ten symbol w Niemczech nie jest symbolem zakazanym i uznawanym za symbol nazistowski

– zauważa Cezary Gmyz.

Robienie z protestujących rolników nazistów ma na celu obniżenie ich poparcia. Niemcy zdają sobie sprawę z tego, że chociaż rolnicy nie są największą grupą społeczną to jednak spora część Niemców żyje z produkcji żywności. 

Podobnie było w Niderlandach gdzie masowe protesty rolnicze spowodowały, że na znaczeniu zyskała najbardziej partia reprezentującą interesy rolników. Przy czym na to ugrupowanie głosowali nie tylko rolnicy. Mówię tutaj o Partii Wolności (PVV) Geerta Wildersa. Rząd w Berlinie obawia się podobnego scenariusza u siebie ,gdzie protesty rolnicze mogą osłabić i tak już nikłe poparcie dla partii koalicji świateł ulicznych (SDP-FDP-Zieloni)

– mówi dziennikarz.

Rosnące niezadowolenie wyborców wobec koalicji Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD), Zielonych oraz Wolnej Partii Demokratycznej (FDP) wpływa na spadek poparcia dla tych partii. W siłę rosną natomiast Unia Chrześcijańska Demokratyczna (CDU) oraz Alternatywa dla Niemiec (AfD). Na skrajnie prawicowych populistów chce głosować aż 22 proc. wyborców natomiast na ugrupowanie kanclerza Olafa Scholza zaledwie 14 proc. Niemców.

Wszystkie pomysły które forsują tzw. zieloną agendę są w gruncie rzeczy uderzeniem nie tylko w rolników, ale szerzej w klasę średnią.

Dość powiedzieć, że takim niemieckim marzeniem jest domek na przedmieściach i samochód. W to marzenie bije polityka obecnego kanclerza Olafa Scholza. Dość powiedzieć, że w Niemczech na skutek ideologicznego zielonego zacietrzewienia zabroniono budowy domków jednorodzinnych, które mają być podobno mniej ekologiczne niż wielkie blokowiska. 

– kończy korespondent.

 



Źródło: niezalezna.pl

 

#protesty #Berlin #rolnicy #Niemcy #zielona agenda #AfD #CDU #Olaf Scholz #SPD

Paweł Kryszczak