Mówią to wprost reprezentanci Zjednoczonej Prawicy w weekendowych pasmach publicystycznych, według których grupa z Polski dostała koncesję na bycie przeciwko, bo policzono, że i bez niej zmiany przejdą. Że małą większością, nieważne, w europejskim rozumieniu demokracji wystarczyłby i jeden głos, by procedować ten demontaż państw narodowych.
A koncesja ta była potrzebna, by zachować twarz w kraju. Na chwilę, bo coś czuję, że po pełnym przejęciu władzy przynajmniej Platforma porzuci swoje stanowisko, by płynąć w ulubionym głównym nurcie. Co więcej, tak naprawdę z ponad dwustu punktów urzędnikom UE wystarczy, udając kompromis, przeforsować kilkanaście, by mieć wszystko, czego do podporządkowania kontynentu potrzeba.