18 grudnia br. w Brukseli odbędzie się posiedzenie Rady ds. Środowiska, na którym ma zapaść decyzja co do dalszego procedowania rewolucyjnych zmian unijnych traktatów, mimo że to nie jest właściwe gremium do rozstrzygania tego typu spraw. Na spotkaniu rząd Donalda Tuska będzie reprezentowała najprawdopodobniej minister Paulina Hennig-Kloska. „Codzienna” chciała zapytać ją, jak zagłosuje w tej kwestii, jednak szefowa resortu klimatu i środowiska nie odpowiedziała. – Uruchomione zostały polityczne zabiegi, aby eurokraci mogli zrealizować swój cel, ale po cichu – powiedziała nam eurodeputowana PiS Anna Zalewska.
Sprawdziły się nasze wcześniejsze informacje ws. harmonogramu prac nad zmianami traktatów unijnych, które doprowadzą do ograniczenia suwerenności państw członkowskich w takich obszarach, jak polityka zagraniczna, bezpieczeństwo, modernizacja armii, edukacja, służba zdrowia, podatki i wielu innych. Przypomnijmy, że zgodnie z pierwotnym planem propozycją zmian traktatowych miała się zajmować Rada UE ds. ogólnych, która zebrała się na początku tygodnia, a następnie projekt miał trafić na szczyt Rady Europejskiej w dniach 14−15 grudnia br. „Codzienna” informowała wówczas, że Rada UE i Rada Europejska zdejmą tę dyskusję ze swoich agend ze względu na szum, jaki w Europie zaczął się wokół niej tworzyć. Przeniosą ją za to na Radę ds. Środowiska, która zbiera się 18 grudnia, mimo że to nie jest odpowiednie gremium do tej sprawy.
Tak też się stało, a na poniedziałkowym spotkaniu Rady ds. Środowiska rząd Donalda Tuska będzie reprezentowała najprawdopodobniej Paulina Hennig-Kloska. Przypomnijmy też, że Tusk w exposé zapowiedział, że „żadne próby zmian unijnych traktatów nie wchodzą w rachubę” i jego „nikt w UE nie ogra”.
„Codzienna” zwróciła się do pani minister z pytaniem, jak zachowa się na spotkaniu Rady ds. Środowiska. – Przepraszam bardzo, ale właśnie wchodzę na spotkanie. Myślałam, że to jeden z wiceministrów dzwoni, którego jeszcze nie mam zapisanego numeru – powiedziała nam Paulina Hennig-Kloska. Natomiast na pytanie, czy możemy umówić się na krótką rozmowę w późniejszych godzinach, odpowiedziała, że „dzisiaj to będzie trudne”.
Natomiast o komentarz do taktyki obranej przez eurokratów poprosiliśmy Annę Zalewską, eurodeputowaną PiS.
– Uruchomione zostały polityczne zabiegi, aby eurokraci mogli zrealizować swój cel, ale po cichu. Po tym jak w PE odbyło się głosowanie i propozycje zmian traktatowych zostały przepchnięte niewielką różnicą głosów, autorzy tego kierunku zrozumieli, że muszą podjąć grę z Europejczykami, aby temat nie wywołał masowych sprzeciwów
Europosłankę zapytaliśmy też, dlaczego o fundamentalnych zmianach struktury UE będzie się rozstrzygało na spotkaniu ministrów ds. klimatu i środowiska.
– Ano dlatego, że raz już się to im udało. Tą samą drogą procedowano cały pakiet Fit for 55, chociaż dotyczy on energii i podatków. Jeśli sprawa dotyczy tych dwóch aspektów, to decyzja powinna zapadać w UE jednomyślnie. Natomiast tutaj lewicowo-liberalna większość w PE tak sobie dobrała argumentację, że w sposób absolutnie skandaliczny zwykłą większością głosów przepchnęła Fit for 55. Tę samą operację próbuje się teraz wykonać w sprawie zmian traktatowych – powiedziała nam eurodeputowana PiS.