Szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba oświadczył w środę, że armia białoruska nie chce walki i nie jest do niej gotowa. "Kijów bardzo wyraźnie dał do zrozumienia Białorusi, że jeśli jej siły zbrojne wkroczą na Ukrainę, zostaną zniszczone równie bezwzględnie jak wojska rosyjskie" - napisał Kułeba na Telegramie. Z kolei premier Denys Szmyhal przypomniał, że 24 lutego to dzień, który zmienił nie tylko Ukrainę, ale i cały świat.
- Zakomunikowaliśmy stronie białoruskiej bardzo prosto i wyraźnie, że jeśli ich siły zbrojne wkroczą na terytorium Ukrainy, rozpoczną tu jakiekolwiek działania wojenne, zostaną bezwzględnie zniszczone, tak jak niszczona jest armia rosyjska. I myślę, że ostatnią rzeczą, która powinna zainteresować Białorusinów, jest to, że ich dzieci, bracia i mężowie mogliby umrzeć tutaj za jakieś absurdalne pomysły Putina i Łukaszenki
- napisał szef ukraińskiej dyplomacji.
Według niego Kijów ma informacje, że armia białoruska nie chce walki i nie jest do niej gotowa.
Według Głównego Zarządu Wywiadu ministerstwa obrony Ukrainy, rosyjskie służby specjalne próbują nakłonić białoruskie wojsko do wzięcia udziału w wojnie z Ukrainą i obiecują pensję w wysokości 1000-1500 dolarów miesięcznie. Jednocześnie pojawiają się informacje, że białoruskie wojsko planuje poddać się, jeśli zostanie wysłane na Ukrainę.
- Ten miesiąc zmienił nas na zawsze, zmienił nasz kraj i świat. Udowodniliśmy, że nie mamy nic wspólnego z rosyjskimi barbarzyńcami, którzy atakują sąsiednie kraje, niszczą miasta i zabijają cywilów. Wszyscy widzieli, że Ukraińcy to kochający wolność, dumny naród, który jest częścią narodów zjednoczonej Europy
- podkreślił premier Ukrainy Denys Szmyhal.
Zaznaczył, że Rosja planowała zdobyć Ukrainę w ciągu kilku dni, ale 29. dnia ponosi ogromne straty.
"Każdy z nas jest dziś kowalem naszego zwycięstwa. Ten dzień się zbliża. A po wojnie zbudujemy jeszcze lepszą Ukrainę, godną pamięci tych, którzy oddali życie za jej przyszłość" – podsumował premier.