Andriuszczenko powołał się na relację mężczyzny, który pod naciskiem żołnierzy rosyjskich, a także aby wyżywić swoją rodzinę, zgodził się usuwać gruzy.
„Człowiek wytrzymał tylko kilka dni. Mówi, że ludzie, którzy tak pracowali, wymiotowali i wpadali w stupor (osłupienie). Regularnie zdarzyły się napady histerii. Wszystko dlatego, że ilość ciał ludzkich i ich kawałków pod gruzami odbiera rozum. Pod każdym budynkiem, jaki oczyszczali, było ponad 80-100 trupów”
– napisał Andriuszczenko.
Według człowieka, na którego się powołał, w mieście wiele osób ma ataki nerwowe.
„Niektórzy nagle zaczynają się śmiać bez powodu, inni płaczą. Ludzie więcej chodzą teraz po mieście i widzą wszystkie te okropieństwa i zniszczenia. Mają przed oczami cały obraz. Więc psychika nie wytrzymuje radości 'ruskiego miru'”
– napisał doradca mera.