Pierwsza dama Agata Kornhauser-Duda podczas konferencji UNICEF-u w Warszawie powiedziała, że "rosyjscy agresorzy uprowadzili tysiące dzieci w głąb Rosji, poddając je indoktrynacji". Dodała, że ukraińskie dzieci "są najbardziej niewinnymi ofiarami tej wojny i to one najbardziej cierpią".
Na konferencji UNICEF-u podsumowano rok pomocy dla ukraińskich dzieci i rodzin, które uciekły przed wojną do Polski.
"Rok temu świat był w szoku i smutku z powodu wybuchu wojny, ale w tym czasie mogliśmy także zobaczyć polską pomoc świadczoną na granicy.(…) Otworzyliście granicę, otworzyliście serca i drzwi swoich domów dla osób uciekających przed brutalną wojną. Te zdarzenia zapisały się na kartach współczesnej historii świata"
– powiedział dr Rashed Mustafa Sarwar z Biura UNICEF-u ds. Reagowania na Potrzeby Uchodźców w Polsce.
Podkreślił, że podziękowania należą się wszystkim, którzy udzielili wsparcia uchodźcom – polskiemu rządowi, lokalnym organizacjom, a przede wszystkim – polskiemu społeczeństwu.
Sarwar podziękował też pierwszej damie Agacie Kornhauser-Dudzie za zaangażowanie od pierwszych dni rosyjskiej inwazji.
Małżonka prezydenta przypomniała, że wojna w Ukrainie, która została spowodowana niczym nieuzasadnionym, bestialskim atakiem Rosji, trwa już od ponad roku.
"Rany i śmierć są udziałem tysięcy ukraińskich żołnierzy, ale także ludności cywilnej, w tym dzieci. To one są najbardziej niewinnymi ofiarami tej wojny i to one najbardziej cierpią. Cierpią z powodu utraty swoich bliskich, cierpią z powodu utraty swoich domów, cierpią z powodu utraty kontaktu z bliskimi"
– wskazała pierwsza dama.
Zaznaczyła, że wśród tych dzieci są także te wymagające szczególnej troski. To – jak mówiła – dzieci osierocone, z niepełnosprawnościami, a także z wieloma chorobami.
"Dzieci to najdelikatniejsza i najczulsza tkanka w organizmie każdego narodu. To jest jego troska, to jest jego duma, ale przede wszystkim to jest jego przyszłość i nadzieja. Doskonale wiedzą o tym także rosyjscy agresorzy. Nie wahają się bombardować szkół, przedszkoli, szpitali położniczych, pediatrycznych, wreszcie prowizorycznych schronów z wyraźnym napisem dzieci"
– podkreśliła pierwsza dama.
Jak dodała, "rosyjscy agresorzy uprowadzili tysiące dzieci w głąb Rosji, poddając je indoktrynacji i psychomanipulacji".
"Oddają je nielegalnie do adopcji, nie mówiąc już o tym, jak straszliwych czynów dopuszczają się wobec kobiet. Nie ma tak mocnych słów, by wyrazić potępienie i oburzenie wobec tych czynów"
– powiedziała Kornhauser-Duda.
Pierwsza dama zaznaczyła jednocześnie, że "w morzu zła, które się obecnie rozgrywa, z tym większym wzruszeniem i nadzieją patrzymy na mobilizacje niezliczonej rzeszy osób prywatnych, instytucji rządowych, samorządowych, organizacji i stowarzyszeń".
"Widzimy, jak wszyscy łączą się we wspaniałą koalicję ludzi dobrej woli, którzy chcą i wspierają ofiary tej wojny"
– podkreśliła Agata Kornhauser-Duda.
Wyraziła wdzięczność międzynarodowym organizacjom, dzisiaj w szczególności UNICEF-owi, za wsparcie dla Polski.
Pierwsza dama podkreśliła, że "ten rok zapamiętał każdy z nas", bo "wszyscy będziemy pamiętać zmęczone, pełne lęku twarze Ukraińców".
"Nadal mam przed oczami dzieci, które zostały ewakuowane ze szpitali ukraińskich specjalnym transportem do Polski. Udało się ewakuować ponad tysiąc dzieci, które wymagały natychmiastowej pomocy i kontynuowania leczenia onkologicznego, kardiologicznego i nefrologicznego"
– wskazała małżonka prezydenta.
Wspomniała zarazem o energii polskich wolontariuszy, którzy z zapałem ruszyli do pomocy uchodźcom.
Wiceminister spraw zagranicznych Wojciech Gerwel oraz wiceminister rodziny i polityki społecznej Barbara Socha podkreślali, że przez ostatni rok UNICEF, jako jeden z pierwszych partnerów międzynarodowych, wspierał Polskę w sytuacji napływu uchodźców. Przedstawiciele rządu wskazywali na polskie wsparcie dla obywateli Ukrainy m.in. w zakresie zmian prawnych na rynku pracy. Zapewnili też, że pomoc będzie kontynuowana.
Podczas konferencji swoją historią podzieliły się dzieci z Ukrainy, które 24 lutego 2022 r. musiały uciekać z kraju.
"Do wybuchu wojny żyłem spokojnym, wesołym życiem. Lubiłem chodzić do parku, pływać w morzu, jeździłem na pikniki do lasu ze swoimi rodzicami. 24 lutego obudziły mnie straszne wybuchy, do mojego miasta przyszła wojna"
– opowiadał 10-letni Herman z Mariupola.
Chłopiec wraz ze swoją rodziną musiał wyjechać z miasta. "Jak wyjeżdżaliśmy, ulice były zatłoczone, ludzie uciekali, także ze swoimi zwierzętami, do miasta wjeżdżały czołgi" – wspominał.
Spokój znalazł w Warszawie, gdzie – jak mówił – uczy się w ukraińskim systemie edukacji, poznał już także nowych przyjaciół.
11-letnią Lizę wojnę zastała w Siewierodoniecku. Zanim to się stało, dziewczynka, podobnie jak Herman, miała swoje zainteresowania, trenowała gimnastykę i uczyła się malować.
"Nawet nie sądziłam, że moje życie tak się zmieni. 24 lutego pojechałam na ferie w góry. O czwartej obudziłam się i powiedziano nam, że zaczęła się wojna"
– opowiadała.
Po 24 lutego Liza przeniosła się na 10 dni do Iwano-Frankowska. "Tam codziennie wyły syreny, było strasznie. Jak zaczęły się wybuchy, wyjechaliśmy do Polski" – powiedziała Liza.
Teraz dziewczynka mieszka w Warszawie. "Dziękuję Polsce za pomoc Ukrainie" – dodała.
Według raportu UNICEF-u ponad 900 tys. dzieci z Ukrainy korzysta w Polsce z możliwości edukacyjnych, ponad 450 tys. uchodźców otrzymało wsparcie psychologiczne, a ponad 370 tys. kobiet i dzieci otrzymało dostęp do opieki zdrowotnej.