To pokazuje, że ta druga armia świata, to jest armia obdartusów, armia mięsa armatniego, o systemie kierowania chyba jeszcze z epoki feudalnej. Tam jest decyzyjność na najwyższym szczeblu, a na niższych szczeblach widać brak inicjatywy i oczekiwanie – powiedział w rozmowie z Niezalezna.pl były dowódca jednostki specjalnej Grom, gen. Roman Polko, komentując postępy ukraińskiej ofensywy w obwodzie kurskim na terytorium Rosji.
W zeszłym tygodniu Siły Zbrojne Ukrainy rozpoczęły operację ofensywną w obwodzie kurskim na terytorium Rosji. Naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy generał Ołeksandr Syrski w poniedziałek powiedział, że strona ukraińska kontroluje około 1000 kilometrów kwadratowych rosyjskiego terytorium. Zachodni sojusznicy Ukrainy, w tym USA, zdawkowo komentują te działania utrzymując, że nie były uprzedzane przez Kijów o ataku, jednocześnie pozostawiając decyzje o sposobie prowadzenia operacji wojskowej w gestii Ukrainy.
Komentując sytuację na rosyjsko-ukraińskim froncie, gen. dyw. Roman Polko przyznał, że dotychczas na polu walki widać było dużą stagnację, „a strony walczące, dowódcy, zawsze szukają elementów zaskoczenia i przewagi, po to, żeby uzyskać zakładane cele i przybliżyć się do zwycięstwa”. - Ukraina, mając problemy, czy to w obwodzie charkowskim, w rejonie Wołczańska, czy w Czasiw Jarze, w obwodzie donieckim, zdecydowała się nie walić głową w ścianę, tylko uderzyć w te miejsca, które nie są chronione, czyli w obwodzie kurskim – przypomniał.
- To jest dobra koncepcja strategiczna, bo teraz siły rosyjskie widzą, że Ukraina przejęła inicjatywę, a lokalna ludność poznała co to jest strach, co to jest wojna, bo działania militarne zostały przeniesione na terytorium Rosji
- dodał rozmówca Niezalezna.pl.
Jak zaznaczył, „zmusza to Putina, który został upokorzony, do przerzucenia swoich sił, ażeby te tereny odbić”. Wskazał w tym kontekście na symboliczny charakter walk w obwodzie kurskim, bo Kursk – jak stwierdził - „to jest taka jego hańbiąca karta (związana z zatonięciem okrętu podwodnego Kursk 12 sierpnia 2000 r.)”.
- I pytanie: jak będą te tereny odbijać? Czy taką swoją strategią, którą realizowali wcześniej, że bombardują i niszczą wszystko i zostawiają ruiny i zgliszcza. Jeżeli tak, to będą mięsem armatnim, wojując w podobny sposób na własnym terytorium, na co ludność lokalna nie specjalnie będzie chciała pozwolić i wybaczyć
- ocenił gen Polko.
Podkreślając element zaskoczenia związany z ofensywą wojsk ukraińskich, nasz rozmówca ocenił, że według niego, „Ukraina zaangażowała tam nie więcej niż 10 tys. żołnierzy”. - A w oczach Rosjan, w pierwszych informacjach, to było 300-400 tys. natowskich żołnierzy. Nawet padało stwierdzenie, że polskich, co pokazuje, że zaczynają się bać i odczuwać to wszystko, co wiąże się z wojną – podkreślił.
Na uwagę, że propaganda rosyjska wskazywała na rzekomy udział Polaków w toczącej się ofensywie z uwagi na widoczny na polu walki sprzęt pochodzący z naszego kraju, Polko stanowczo zaznaczył, że to nie jest prawda.
- Tam był ukraiński sprzęt. Jeżeli czołg jest produkcji amerykańskiej, to nie znaczy, że tam są Amerykanie, jeżeli chińskiej, to nie znaczy, że tam są Chińczycy, a jeżeli wypuszczane są drony irańskie, to nikt nie mówi, że to Iran bierze udział w ataku. Propagandą nie ma się co przejmować i jej powielać
- tłumaczył.
Spytaliśmy też naszego rozmówcę, dlaczego Rosja dotychczas nie wyprowadziła kontrataku.
- A dlaczego Rosja była tak bezradna wobec rajdu Wagnerowców na Moskwę? To pokazuje, że ta druga armia świata, to jest armia obdartusów, armia mięsa armatniego, o systemie kierowania chyba jeszcze z epoki feudalnej. Tam jest decyzyjność na najwyższym szczeblu, a na niższych szczeblach widać brak inicjatywy i oczekiwanie
- wyjaśnił gen. Polko, wskazując w tym kontekście na liczne jego zdaniem mankamenty, dotyczące struktur polskiej obrony cywilnej. - Pod tym względem jesteśmy bardzo podobni, bo u nas też struktury obrony cywilnej, jeżeli funkcjonują, to na papierze, a w praktyce nic nie widać. Powinniśmy się uczyć i patrzeć, jakie tam są mankamenty i to poprawiać – ocenił.
- Myślę, że wojsko to robi, ale ministerstwo spraw wewnętrznych i administracji (bo pod nie podlegają struktury obrony cywilnej) raczej nie specjalnie poważnie traktuje temat zagrożenia i przygotowania do wojny
- dodał.
Dopytywany, czy wobec ukraińskiej ofensywy można się spodziewać jakiejś spektakularnej zemsty ze strony Rosji, gen. Polko stwierdził, że „spektakularna zemsta jest realizowana przez Rosję cały czas”.
- Wszystko, czego mogą użyć – używają i posuwają się do barbarzyńskich metod działania. Pewnie dojdzie do jakiejś intensyfikacji działań, ale tak naprawdę, to Rosja musi reagować pod dyktando wojsk ukraińskich
- podsumował gen. Roman Polko.