W piątkową noc Rosja przeprowadziła kolejny zmasowany atak rakietowy na kilka ukraińskich miast. W Zaporożu, w południowo-wschodniej części Ukrainy, znacznym zniszczeniom uległa wybudowana jeszcze w latach 30. XX w. Dnieprzańska Elektrownia Wodna. – Stan elektrowni wodnej jest krytyczny ze względu na brak możliwości wytwarzania prądu. (...) Mimo to system energetyczny Ukrainy przetrwał i działa. Istnieje zagrożenie skażenia środowiska wodnego na skutek strat i wycieków produktów naftowych do rzeki Dniepr. Ustalany jest stopień skażenia, pobierane są próbki wody do badań laboratoryjnych – opowiada w rozmowie z Niezalezna.pl profesor Alina Zahrycenko, wykładowca wydziału Hydrogeologii i Geologii Inżynieryjnej Narodowego Uniwersytetu Technicznego „Politechnika Dniprowska”.
WERSJA UKRAIŃSKA / Українська версія
- Ze słów Ihora Syroty, dyrektora Ukrhydroenergo, ukraińskiego przedsiębiorstwa państwowego, które zarządza wieloma dużymi elektrowniami wodnymi wzdłuż Dniepru i Dniestru, wynika, że stan elektrowni wodnej jest krytyczny ze względu na brak możliwości wytwarzania prądu w wyniku bezpośrednich trafień w turbinę numer 1 i numer 2. Ale system energetyczny Ukrainy przetrwał i działa. Istnieje zagrożenie skażenia środowiska wodnego na skutek strat i wycieków produktów naftowych do rzeki Dniepr. Ustalany jest stopień skażenia, pobierane są próbki wody do badań laboratoryjnych
– komentuje w rozmowie z portalem Niezalezna.pl profesor Alina Zahrycenko, wykładowca wydziału Hydrogeologii i Geologii Inżynieryjnej Narodowego Uniwersytetu Technicznego „Politechnika Dniprowska”.
Jak dodaje, brak jest jednak informacji o zagrożeniu, jakie stanowiłoby zapadnięcie się tamy zbiornika.
- W związku z czym obecnie nie ma fizycznego zagrożenia dla ludności Zaporoża i osób żyjących w dole rzeki. W przeciwieństwie do zniszczenia tamy Kachowskiej Elektrowni Wodnej (w Nowej Kachowce) w obwodzie chersońskim, w zbiorniku w Zaporożu znajdują się rezerwy [które służą awaryjnego, nie zaś podstawowemu zapewnieniu potrzeb na wodę]
- stwierdza.
Wspomniana tama Kachowskiej Elektrowni Wodnej na rzece Dniepr została wysadzona przez Rosjan 6 czerwca 2023 r. W wyniku katastrofy spowodowanej przez Kreml zalane zostały tysiące kilometrów kwadratowych ziemi ukraińskiej, a dziesiątki tysięcy mieszkańców dużych i małych miejscowości zostało pozbawionych wody.
Daria Zyrianowa, operator telewizji „My – Ukraina”, która pracuje dla tej telewizji z Zaporoża, opowiada, że podobnie jak wielu mieszkańców miasta, obudziła ją potężna eksplozja.
- Budzić się przy dźwiękach eksplozji jest bardzo nieprzyjemne. Pierwszą emocją jest złość na Rosję, nienawiść do wroga. A potem trzeba wstać, żeby sprawdzić stan naładowania akumulatorów, podłączyć do ładowania dodatkowe akumulatory, krótko mówiąc, stopniowo zaczyna się przygotowanie do filmowania konsekwencji tych ostrzałów. Dalej już nie dało się spać – zaczęłam monitorować wiadomości, liczyć ostrzały, uspokajać psa, przygotowywać się psychicznie do pracy. Przy każdym wybuchu w mojej głowie pojawia się tylko jedna myśl: „przynajmniej ludziom nic się nie stanie”. Filmowanie w miejscu ostrzałów jest zawsze trudne – ktoś został bez domu, a ktoś inny stracił rodzinę i przyjaciół. I człowiek nie może nic zrobić, aby pomóc tym ludziom. Ale jednocześnie takie filmowanie jest niezwykle ważne, bo to jest nasze rodzime Zaporoże. Kochamy nasze miasto i każdy ostrzał pozostawia blizny w naszych sercach, które zostają z nami na całe życie. Uważam, że naszym obowiązkiem, jako dziennikarzy, jest rejestrowanie smutku, jaki przynosi nam Rosja, i pokazanie całemu światu, jak cynicznie niszczy ona naród ukraiński
- mówi operator.
Również fotoreportera Ihora Ławrowa, pracującego w mieście Zaporoże, obudził potężny wybuch.
- Czwarta rano, początek drugiej godziny snu. Słychać pierwszy wybuch. Po kilku minutach ściany zatrzęsły się od powtórnych uderzeń rosyjskich rakiet. Wszyscy wybiegli na korytarz. Przez piętnaście minut panowała cisza. Ciemność dopiero zaczynała znikać z ulic, a w oknie zaczęły pojawiać się pierwsze kłęby dymu. Nie czekając na odwołanie alarmu, postanowiłem opuścić zimny korytarz i położyć się spać. Słuchając każdego dźwięku, nie spieszyło mi się z zaśnięciem. Znów potężne salwy eksplozji. Kiedy się uspokoiło, zobaczyłem z balkonu ósmego piętra, że pali się tama elektrowni wodnej – podjąłem decyzję o natychmiastowym podjechaniu bliżej stacji
- relacjonuje reporter pierwsze minuty i godziny.
Kiedy mężczyzna wyruszył z domu, droga do tamy Dnieprzańskiej Elektrowni Wodnej już była zablokowana. Jednak udało mu się znaleźć objazd i zaparkować samochód.
- Pośpieszyłem się, by zrobić zdjęcia dokumentalne, odwołania alarmu jeszcze nie było. Kolejna eksplozja. Próbuję nie wpadać w panikę. Tutaj znowu dwa potężne trafienia w okolicy. Udało mi się udokumentować zbrodnie Rosji na zdjęciach. To tylko część szkód wyrządzonych Ukrainie przez ten terrorystyczny kraj. Wyobrażam sobie <...> pilota, który wystrzelił te rakiety! K...a, będziesz za to odpowiedzialny, kreaturo. Przyjdzie czas i twoje życie zamieni się w piekło
– mówi emocjonalnie Ihor.
Wołodymyr Buha - ukraiński dziennikarz, były wieloletni korespondent działu świat „Gazety Polskiej Codziennie”
Tłumaczyła - Olga Alehno