Służba Bezpieczeństwa Ukrainy ogłosiła, że rosyjski dziennikarz Arkadij Babczenko żyje. Służba zawczasu otrzymała informację o przygotowaniu zabójstwa i zapobiegła popełnieniu zbrodni. Sam dziennikarz pojawił się na konferencji prasowej w siedzibie SBU.
Podejrzany o przygotowania zabójstwa został zatrzymany. Jest nim obywatel Ukrainy o nazwisku G., zwerbowany przez rosyjskie służby, który walczył w operacji antyterrorystycznej w Donbasie.
Ludzie powiedzieli, że jest na mnie zlecenie. Już zostały przekazane pieniądze – 40 tys. dolarów. Pokazali dokumenty, moje dane paszportowe, moje zdjęcie, które jest tylko w moim paszporcie. Stało jasne, że informacja idzie z Rosji
- cytuje Babczenko portal meduza.io.
Zaproponowano mi wziąć udział w tej specoperacji, innych wariantów nie ma. Albo pracujemy, alby nie. Chłopaki pracowali jak woły. Stamtąd, z tamtej strony, naciskano bardzo mocno. Na wykonanie zamówienia dano trzy tygodnie
- ujawnił dziennikarz.
Babczenko przeprosił żonę i rodzinę za to, że nie powiedział im o swoim udziale w operacji.
O "zabójstwie" dziennikarza w Kijowie poinformowano wczoraj wieczorem.
W Moskwie przy Domie Dziennikarzy zdjęto tablicę upamiętniającą "zmarłego" Babczenko.
В Москве у Дома журналистов сняли табличку в память об Аркадии Бабченко
— RTVI (@RTVi) 30 maja 2018
Фото: Юрий Белят / RTVI pic.twitter.com/VwrWKX9GoM
Organizator tego przestępstwa mówił o potrzebie likwidacji 30 osób na terenie Ukrainy. To zlecenie było na próbę. Są nam znane niektóre nazwiska potencjalnych ofiar
- powiedział na konferencji szef SBU Wasyl Hrycak.