W 2019 roku 5 letnią kadencję przewodniczącego Komisji Europejskiej zakończy Jean-Claude Juncker. Ryszard Czarnecki na łamach „Gazety Polskiej Codziennie” podaje, że w unijnych kuluarach mówi się o tym, kto miałby zastąpić Junckera. Szefem KE miałby zostać polityk z Niemiec. Po raz pierwszy miałaby być to kobieta. Nie ma wątpliwości, że chodzi o Angelę Merkel.
Aktualnym (dwunastym) przewodniczącym jest KE Jest Jean-Claude Juncker. Pięcioletnią kadencję rozpoczął 1 listopada 2014 roku.
Według Ryszarda Czarneckiego jego następczynią miałaby być Angela Merkel.
Teraz w brukselskich kuluarach mówi się o niemieckim przewodniczącym w kontekście eksportu nie tyle wewnętrznego – jak w wypadku Webera, z Brukseli do Brukseli – ile zewnętrznego: z Berlina do Brukseli. Za tymi samymi unijnymi kulisami aż huczy, że po raz pierwszy w dziejach Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej i Unii Europejskiej (UE) szefem Komisji Europejskiej zostanie... kobieta
– podaje europoseł PiS.
Jeśli tak, to ten eurorebus zaczyna być równie pasjonujący, jak przewidywalny. Jeśli następcą Jeana-Claude’a Junckera ma być po pierwsze polityk niemiecki, po drugie kobieta, to w zasadzie sprawa jest jasna
– uważa Czarnecki.
Polityk przypomina, że szefami Komisji Europejskiej (i Rady Europejskiej też) zostawali szefowie rządów krajów członkowskich – w ostatnich 20 latach dwóch premierów Luksemburga: Juncker, który kończy pracę po pięciu latach, i Jacques Santer, który wraz z całą KE podał się do dymisji po trzech latach, premier Włoch Romano Prodi i dwukrotnie premier Portugalii José Manuel Durão Barroso. Nowym przewodniczącym KE na lata 2019–2024 mogłaby zostać obecna kanclerz Angela Merkel. Byłaby to polityczna bomba o zasięgu nie tylko europejskim. Obiektywnie rzecz biorąc, oznaczałoby to wzrost autorytetu instytucji UE w samej Unii, a także poza nią, w świecie.