- To nie oznacza, że jesteśmy przeciwni społeczeństwu multietnicznemu. Ale jedna kwestia to naturalny proces, a druga – to co dzieje się teraz i co nie ma nic wspólnego z naturalnym procesem. Temu, ko umiera z głodu trzeba pomóc, ale my tu mamy problem, który nazywa się Unia Europejska" - powiedział przewodniczący władz włoskiego regionu Wenecja Euganejska Luca Zaia w wywiadzie dla dziennika "La Stampa".
Wywiad z wpływowym politykiem koalicyjnej Ligi ukazał się w dniu, w którym we Włoszech upamiętnia się ofiary migracji. Przypada on w rocznicę katastrofy łodzi z migrantami niedaleko brzegów Lampedusy 3 października 2013 roku, w której zginęło ponad 360 osób. W całym kraju organizowane są debaty na temat migracji. Odbywają się one w okresie nasilonej fali migracyjnej.
Od początku roku do Włoch przybyło ponad 130 tysięcy migrantów; w poniedziałek na Lampedusę przypłynęło pięć łodzi z około 130 osobami.
W rozmowie z turyńską gazetą Luca Zaia - wpływowy polityk Ligi powiedział: Unia Europejska "nie zajmuje się tym biblijnym exodusem, nie uważa już granic włoskich za granice Europy". - „Włochy stają się miękkim podbrzuszem Europy i powoli staną się też obozem uchodźców" - dodał.
- "To wstyd, że mamy totalnie nieobecną Europę, uciekającą, która w najmniejszym stopniu nie zajmuje się problemem. Głosowaliśmy za układem z Schengen i chcieliśmy go. Teraz nie wiem, z jakiego powodu niektóre kraje mają zamykają granice" - oświadczył Luca Zaia.
Ocenił następnie: "To także dowód na to, że relokacja imigrantów, którzy przybywają do Włoch, nie jest w żadnym razie skuteczna na poziomie europejskim. Można ich policzyć na palcach jednej ręki".
- "Martwimy się o godność udzielania gościny. Ten, kto ucieka przed śmiercią i głodem powinien zostać godnie przyjęty, ale bardzo często dochodzi do chaosu, bo przybywają migranci ekonomiczni, którzy nie mają nic wspólnego z ucieczką przed śmiercią i głodem" - stwierdził gubernator Wenecji Euganejskiej.
Jak dodał, prowadzi to do "zmiany fizjonomii naszych społeczności i dlatego musimy zrewidować nasze służby medyczne, edukację i opiekę społeczną". - "To nie znaczy, że jesteśmy przeciwni społeczeństwu multietnicznemu. Ale jedna kwestia to naturalny proces, a druga – to co dzieje się teraz i co nie ma nic wspólnego z naturalnym procesem. Temu, ko umiera z głodu trzeba pomóc, ale my tu mamy problem, który nazywa się Unia Europejska" - powiedział Zaia.