Stan sytuacji ekstremalnej został ogłoszony przez rząd we wtorek z powodu balonów z kontrabandą, które są regularnie wypuszczane z terytorium Białorusi i wlatywały w przestrzeń powietrzną Litwy, zagrażając lotnictwu cywilnemu oraz bezpieczeństwu ludzi, środowiska i mienia. Jak wynika z informacji docierających z Litwy, stan sytuacji ekstremalnej potrwa co najmniej przez miesiąc. Później nastąpi ocena sytuacji i zostanie podjęta decyzja, czy będzie on kontynuowany.
Warto przypomnieć, że stolica Litwy w ostatnich miesiącach kilkunastokrotnie wstrzymywała prace lotniska ze względu na przemytnicze balony i drony, które wdzierały się w litewską przestrzeń powietrzną od strony Białorusi. Do ostatniej takiej sytuacji doszło w minioną sobotę wieczorem.
Łącznie, według danych tamtejszego MSW, w br. odnotowano blisko 600 przypadków naruszenia litewskiej przestrzeni powietrznej przez balony przemytnicze znad Białorusi i 197 przez drony.
Szefowa rządu, Inga Ruginienė, oświadczyła, że naruszanie przestrzeni powietrznej przez balony z kierunku białoruskiego może zostać uznane za terroryzm.
Decyzja Wilna nie pozostała bez echa na Białorusi. Podczas dzisiejszej Rady Bezpieczeństwa odniósł się do niej białoruski dyktator, Alaksander Łukaszenka.
Litwa zaczyna podsycać i upolityczniać problem balonów pogodowych z papierosami.
– powiedział Łukaszenka, cytowany przez agencję BiełTA.
"Łukaszenka testuje bezpieczeństwo Litwy"
O komentarz do wprowadzonego dziś stanu sytuacji ekstremalnej na Litwie oraz zagrożeniu ze strony białoruskiego reżimu, portal Niezależna.pl poprosił dr. Andrzeja Pukszto, politologa z Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie.
Dla litewskiego społeczeństwa wprowadzenie tego stanu niewiele zmienia. Służby będą miały możliwość dodatkowej kontroli pojazdów i osób poruszających się, np. w pobliżu granicy z Białorusią czy strategicznych obiektów, jak lotnisko. Szersze uprawnienia zyska wojsko i policja, jednak w codziennym funkcjonowaniu obywateli niewiele to zmieni. Na pewno wśród społeczeństwa nie ma paniki.
– wskazuje nasz rozmówca. Przypomina, że to nie pierwszy raz, gdy władze Litwy dokonują podobnego posunięcia.
To trzecia taka sytuacja w ciągu ostatnich pięciu lat. Poprzednie miały związek z pandemią koronawirusa oraz w czasie największej eskalacji kryzysu migracyjnego i przerzucania przez reżim Łukaszenki nielegalnych imigrantów na teren Litwy.
– uzupełnia.
Zagrożenia ze strony Białorusi nie są niczym nowym. Tylko w ciągu ostatnich trzech miesięcy międzynarodowe lotnisko w Wilnie musiało kilkanaście razy przerywać swoje funkcjonowanie, zwłaszcza w godzinach wieczornych i nocnych, gdzie intensyfikacja lotów jest największa, albowiem nad terminalem pojawiały się obiekty poruszające się z kierunku Białorusi, jak m.in. balony meteorologiczne
– przypomina dr Pukszto.
Przedstawiciele litewskich władz są zgodni, że naruszanie przestrzeni powietrznej przez drony i balony meteorologiczne to element wojny hybrydowej realizowanej przez Białoruś. Gdyby Alaksander Łukaszenka chciał powstrzymać ten proceder, to by to zrobił. Widać jednak, że Białoruś ma interes w testowaniu bezpieczeństwa Litwy i reakcji społeczeństwa na pojawiające się zagrożenia
– uważa ekspert.
Myślę, że większą uwagę niż do samego faktu wprowadzenia stanu sytuacji ekstremalnej, należy przywiązywać do działań litewskiej dyplomacji w ramach konsolidacji sił Unii Europejskiej i NATO. Wilno wzywa do zaostrzenia sankcji wobec Alaksandra Łukaszenki. Litwa przeszła do wielkiej ofensywy dyplomatycznej, jednak w międzyczasie ze strony Stanów Zjednoczonych zaczęły płynąć sygnały, że administracja prezydenta Donalda Trumpa jest skłonna negocjować z Łukaszenką nowe perspektywy ekonomiczne i wznawiać współpracę gospodarczą w zamian za uwolnienie więźniów politycznych
– wskazuje politolog.
Litwa sama nic nie zdziała, i władze doskonale zdają sobie z tego sprawę. Najważniejszym partnerem w tym kontekście jest Polska. Kolejny poziom to UE i NATO, a także Stany Zjednoczone, gdzie Litwa ma kontakty i mocno współpracuje z Waszyngtonem. Do tej pory Wilno stosowało wobec Białorusi metodę kija. Być może teraz należy przejść do metody przysłowiowej marchewki. Zwłaszcza, jeżeli USA też przyjmą taką strategię. Wtedy Litwa nie będzie miała wyjścia. Tym bardziej, jeżeli ta metoda zacznie przynosić sukcesy
– kończy.