Słowa Radosława Sikorskiego, pochwalające pomysł francuskiego prezydenta, jak i te o "obecności wojsk NATO na Ukrainie", wywołały niemałe poruszenie na całym świecie. Postanowił zareagować na nie również Kreml, bo jakby nie patrzeć - wypowiedź ta idealnie wpisuje się w rosyjską propagandę...
– Żołnierze krajów NATO już są na Ukrainie i chciałbym serdecznie podziękować ambasadorom tych krajów, które takie ryzyko podjęły. One same wiedzą najlepiej, które to są
Na tym jednak nie zakończył...
"Obecność sił NATO na Ukrainie to nie jest rzecz nie do pomyślenia. Doceniam inicjatywę prezydenta Emmanuela Macrona, bo chodzi w niej o to, by to Putin się obawiał, a nie my Putina"
Na te rewelacje odpowiedziały już m.in. Włochy. "Francja i Polska nie mogą wypowiadać się w imieniu NATO, które od samego początku formalnie i dobrowolnie nie interweniowało w konflikcie" - przyznał szef resortu obrony w Rzymie Guido Crosetto.
Początkowo wypowiedź Macrona, a teraz i Sikorskiego, obiegły cały świat. Nic więc dziwnego, że trafiły również do najwyższych rosyjskich polityków, którzy zabrali głos w tej sprawie.
I tak zrobiła m.in. Maria Zacharowa, rzeczniczka rosyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych, która odnosząc się do wypowiedzi Sikorskiego, podczas rozmowy z gazetą "Izwiestia", wezwała NATO tego, by przestało wypierać się w sprawie obecności żołnierzy Sojuszu na Ukrainie.
"Nie ma sensu temu dłużej zaprzeczać"
Również rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył, że wkroczenie zachodnich wojsk na Ukrainę doprowadzi do bezpośredniego konfliktu z Rosją.