USA to kraj na drodze sekularyzacji, w którym dwie partie polityczne zajęły miejsce Kościołów w moralnej wyobraźni Amerykanów. To tożsamość polityczna prowadzi Amerykanów ku pewnej grupie religijnej i przekonuje ich, by zmienili Kościół lub go opuścili - ocenił włoski historyk Kościoła, profesor teologii i religioznawstwa Massimo Faggioli
W wypowiedzi dla PAP profesor Faggioli z uniwersytetu Villanova w Pensylwanii wyraził opinię, że słowa papieża Franciszka, że oboje kandydatów jest "przeciwko życiu", będą miały niewielki wpływ na decyzje wyborców w USA. Papież odniósł się w ten sposób poglądów obojga polityków - Kamala Haris jest zwolenniczką prawa do aborcji, a Donald Trump zadeklarował chęć deportowania milionów imigrantów.
"Słowa papieża w niewielkim stopniu wpłyną na rezultat trudny do przewidzenia. Żaden kandydat nie odpowiedział zresztą na tę słowa Franciszka" - oświadczył.
Jego zdaniem "należy natomiast wziąć pod uwagę istnienie swoistego trójkąta: Watykan - Biały Dom - Konferencja Episkopatu USA". Jak ocenił, bez względu na to, kto wygra wybory, ten układ "stanie się bardziej problematyczny niż w poprzednich dekadach".
"Słowa papieża odegrały mniejszą rolę w wymiarze krajowym niż kiedyś. USA to kraj na drodze sekularyzacji, w którym dwie partie polityczne zajęły miejsce Kościołów w moralnej wyobraźni Amerykanów. To tożsamość polityczna prowadzi Amerykanów ku pewnej grupie religijnej i przekonuje ich, by zmienili Kościół lub go opuścili"
- podkreślił Faggioli.
W tym sensie - ocenił - jest to "chrześcijaństwo upolitycznione".
"W związku z tym na poziomie lokalnym w niektórych stanach z katolicką większością lub z silną obecnością katolików i szczególnych grup narodowościowych, takich jak Polacy z Pensylwanii czy na środkowym zachodzie (USA), jest to elektorat praktykujący, którego nie można lekceważyć" - zaznaczył.
"Rośnie jednak nowy katolicyzm i to bardzo odmienny od tego liberalnego z czasów Kennedych przed 60 laty czy też (urzędującego prezydenta USA Joe) Bidena ze wschodniego wybrzeża i (prominentnej przedstawicielki Partii Demokratycznej) Nancy Pelosi z Kalifornii. Tego antyliberalnego czy też postliberalnego zwrotu praktykujących chrześcijan w USA nie można wiązać tylko z protestantami - ewangelikami i zielonoświątkowcami, ale również z wieloma katolikami z niedawnej imigracji (do USA), którzy porzucają Partię Demokratyczną"
- powiedział włoski komentator.
Jak zaznaczył, to z tego powodu "Trump i Republikanie zabiegają o głosy katolików i w ogóle grup religijnych, podczas gdy Kamala Harris i Demokraci znacznie mniej".