KSIĄŻKA | ZGODA - rząd i służby Tuska w objęciach Putina Zamów zanim Tusk zakaże tej książki!

"Die Welt": Niemcy ponoszą część winy za masakry w Buczy i Mariupolu

Zmiana kursu przez Olafa Scholza 27 lutego była spowodowana strachem, a nie odwagą. Ukraina była okłamywana, a za kulisami nadal utrzymywano bliskość z Rosją. To jeden z powodów, dla którego masakra w Buczy była możliwa. Rząd niemiecki ponosi teraz część winy za masakry w Buczy i Mariupolu - pisze dziennik "Die Welt".

Ukrinform TV

"Robimy wszystko, co w naszej mocy, co jest możliwe i ma sens" - powiedział o pomocy Ukrainie Scholz w programie telewizyjnym "Anne Will" około cztery tygodnie po przemówieniu w Bundestagu o "punkcie zwrotnym" (Zeitwende). "Nie, ten rząd federalny tego nie robi. Robi o wiele za mało" - ocenia Klaus Geiger w komentarzu w "Die Welt".

Autor zwraca uwagę, że, "przed wojną Niemcy były bliżej Kremla niż ich zachodni sojusznicy – i nadal są, mimo wszystkich zbrodni popełnionych na Ukrainie. Staje się to oczywiste, gdy ponownie przyjrzymy się minionym kilku tygodniom – oraz temu, jak rząd federalny zachowywał się w kwestii dostaw broni".

Podkreśla, że dostawy broni nie są szczegółem tej wojny: są wskaźnikiem tego, czy nastąpił "punkt zwrotny" w polityce wobec Rosji.

Narracja o "punkcie zwrotnym" to zdaniem autora komentarza "bajka". Bundeswehra "ma zostać dozbrojona - innymi słowy, Niemcy chcą zapewnić sobie bezpieczeństwo. Nie dotyczy to Ukrainy. Zmiana kursu Olafa Scholza jest spowodowana strachem, a nie odwagą" - pisze Geiger.

Dlatego też zdaniem publicysty rząd niemiecki ponosi teraz część winy za masakry w Buczy i Mariupolu, które przypominają nazistowskie metody stosowane w Europie Wschodniej. Niemcy, które wymordowały miliony ludzi na Ukrainie, mogą teraz uzbroić ich potomków i krzyknąć: "Nigdy więcej!" - pisze Geiger.

"Dostawy broni zadecydują o tym, czy Niemcy, które dopuściły się najgorszych zbrodni w historii ludzkości, będą miały odwagę zrobić to, co Scholz zapowiedział w swoim przemówieniu: stanąć po właściwej stronie historii"

- uważa publicysta.

 



Źródło: Die Welt, niezalezna.pl

 

redakcja