W odróżnieniu od oficjalnych deklaracji Paryża, francuscy komentatorzy brak nominacji na najważniejsze stanowiska unijne uważają za porażkę prezydenta Emmanuela Macrona na brukselskim szczycie UE.
Paryż od początku zapowiadał, że nie zgadza się na mianowanie Niemca Manfreda Webera na stanowisko przewodniczącego Komisji Europejskiej. Jest on nie tylko faworytem Berlina, ale także tzw. kandydatem wiodącym największej frakcji w PE, więc zwyczajowo powinno mu przypaść to stanowisko.
„W Brukseli problemem jest francuska arogancja”
– powiedział komentator BFMTV Benjamin Duhamel, a jego koledzy redakcyjni uznali, że w rezultacie „będzie jak w Tour de France: ani jednego Francuza na podium”.
Zdaniem obserwatorów sprzeciw wobec Webera wyklucza mianowanie na szefa Komisji Francuza Michela Barniera.
Ulysse Gosset, specjalista BFMTV ds. polityki zagranicznej, stwierdził, że francuskie niepowodzenie w instancjach wspólnotowych zainaugurowała szefowa macronowskiej listy w wyborach europejskich Nathalie Loiseau, gdy 5 czerwca, w rozmowie z dziennikarzami „obrażała przywódców UE, swych sojuszników z grupy Renaissance - Renew Europe i nawet kanclerz (Niemiec Angelę) Merkel”.
Tą „samobójczą”, jak ją określają, wypowiedzią, pozbawiła się nie tylko przewodniczenia swej grupie, ale również osłabiła wpływ Francji na decyzje unijne – zgodnie twierdzą francuscy komentatorzy.
W piątkowych przeglądach prasy francuskie rozgłośnie cytują diagnozę szwajcarskiego dziennika „Le Temps”, który uznał, że wszystkie potknięcia Macrona na arenie UE mają „jedną i tę samą przyczynę – konsens wspólnotowy to zupełnie co innego niż wszechmoc, jaką ma francuski prezydent u siebie w domu”.
Nie może nakazywać, ale może hamować – zwracali uwagę uczestnicy wieczornej debaty radia France Info. Zauważali, że nieporozumienia między Berlinem a Paryżem nie są czymś nowym. Nowością jest to, że wychodzą na światło dzienne przed ich uregulowaniem.
Bruno Jeudy z BFMTV przypomniał, że prezydent Macron w UE „dużo mówił, ale mało osiągnął”. Jego zdaniem ma to znaczenie dlatego, że „do ponownego wyboru (na prezydenta Francji) w 2022 r. potrzebuje sukcesów na arenie unijnej”.
W sprawie „neutralności węglowej”, forsowanego od wielu miesięcy przez Francję celu UE na rok 2050, dziennik „Liberation” podkreśla w tytule: „Bardzo ważna decyzja klimatyczna zablokowana przez Polskę”.
Według brukselskich korespondentów dziennika „Le Monde”, powołujących się na „otoczenie prezydenta Macrona”, „Polska i trzy inne państwa (Czechy, Estonia i Węgry) zwracają uwagę, że transformacja ekologiczna kosztować je będzie drożej niż kraje, które wytwarzają energię w sposób mniej zanieczyszczający środowisko i trzeba to wziąć pod uwagę, przewidując odpowiednią pomoc finansową”.
Aude Massiot specjalizująca się w kwestiach środowiska w „Liberation” pisze, że Polsce „udało się w ostatniej chwili przeciągnąć na swą stronę Czechy, Węgry i Estonię”. „To zablokowanie – pisze dziennikarka – świadczy o powiększającym się rozłamie w Unii, jeśli chodzi o klimat”.
Z powodu Warszawy „Unia Europejska z pustymi rękami pojawi się na nadzwyczajnym szczycie klimatycznym, organizowanym we wrześniu przez sekretarza generalnego ONZ Antonia Guterresa" – ubolewa A. Massiot.
Prof. Pascal Richet uchodzący za jeden z największych autorytetów francuskich w dziedzinie geofizyki, ostrzega natomiast, że „próby osiągnięcia neutralności węglowej poprzez zakaz sprzedaży pojazdów napędzanych paliwami kopalnymi może okazać się w rzeczywistości kontrproduktywny".