Prezydent USA Donald Trump owiadczył, że kupi samochód marki Tesla jako wyraz wsparcia dla "wielkiego patrioty" - swojego doradcy Elona Muska. Przywódca dodał, iż uzna ataki na punty sprzedaży Tesli za akty wewnętrznego terroryzmu.
Trump obejrzał we wtorek wraz z Muskiem pięć modeli aut Tesla, po czym zapowiedział, że kupi czerwony Model S. Dodał również, że już w ubiegłym roku kupił dla swojej wnuczki Kai model Cybertruck.
Prezydent, który wcześniej wielokrotnie krytykował samochody elektryczne, tym razem zachwalał auta firmy, na której czele stoi Musk, podkreślając, że prezentacja samochodów ma być wyrazem jego poparcia dla działalności swojego doradcy w obliczu krytyki Muska i problemów jego firmy.
"Uważam, że został potraktowany bardzo niesprawiedliwie przez bardzo małą grupę ludzi i chcę, żeby ludzie wiedzieli, że nie można go karać za to, że jest patriotą, a jest wielkim patriotą" - powiedział Donald Trump. Odnosząc się do aktów wandalizmu i protestów w salonach Tesli, prezydent powiedział, że zamierza uznać te działania za akty wewnętrznego terroryzmu.
"Niektórzy mówią, że powinni być nazywani krajowymi terrorystami. Tak zrobię. Zatrzymam ich. Złapiemy każdego, kto to robi, ponieważ szkodzi wielkiej amerykańskiej firmie" - mówił Trump.
Podczas ceremonii Musk ogłosił, że dzięki działaniom Trumpa jego firma podwoi produkcję samochodów w Ameryce przez najbliższe dwa lata. Ogłosił również, że w przyszłym roku w Teksasie rozpocznie się produkcja w pełni autonomicznej "robo-taksówki", Cybercab, choć podobne jego zapowiedzi w przeszłości często się nie sprawdzały. Trump ocenił, że przy całej sympatii do Tesli, nie zamierza kupować samochodu bez kierownicy.
Musk zapowiedział też, że pozostanie szefem koncernu mimo pracy w Białym Domu. Pytany o to, czy odejdzie z Białego Domu , gdy zakończy swoją misję szefa zespołu DOGE mającego na celu zredukowanie zbędnych wydatków budżetowych, odparł, że "pozostanie tak długo, jak będzie to produktywne i jak długo będzie mógł pomagać krajowi".
We wtorek akcje Tesli odrobiły część strat z poniedziałku, kiedy ich cena spadła o ponad 15 proc. W we wtorek kurs wzrósł o 3,8 proc. Borykająca się ze słabnącymi wynikami finansowymi firma straciła w ciągu ostatnich trzech miesięcy połowę wartości, tracąc to, co zyskała po zwycięstwie wyborczym Donalda Trumpa w listopadzie 2024 roku.
Do gestu poparcia dla Muska doszło też na tle frustracji członków gabinetu Trumpa z powodu masowych zwolnień w ich resortach, do których doprowadził miliarder jako nieformalny szef DOGE. W efekcie prezydent podkreślił, że to ministrowie mają decydować o zwolnieniach i mówił o potrzebie dokonywania cięć "skalpelem, a nie toporem".