Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Świat

Andrzej Poczobut. Człowiek o żelaznych zasadach

To piąte z rzędu święta Bożego Narodzenia, które Andrzej Poczobut spędza za kratami. Bohater narodów Polski i Białorusi, kawaler Orderu Orła Białego, działacz i publicysta, od 57 miesięcy jest bezprawnie przetrzymywany przez reżim Alaksandra Łukaszenki na Białorusi. Nigdy nie ukorzył się przed dyktatorem z Mińska, nie poprosił o łaskę i nie zgodził na wyjazd z kraju, co automatycznie wiąże się z kontynuacją bezprawnego wyroku.

Są tutaj 21 dnia każdego miesiąca. W grudniu spotkali się już po raz 57. Tyle właśnie miesięcy minęło od bezprawnego zatrzymania Andrzeja Poczobuta na Białorusi. Mieszkańcy Białegostoku, przedstawiciele środowisk związanych z białoruską opozycją i wszyscy ci, którzy tym cichym protestem domagają się uwolnienia bohatera, a także pozostałych więźniów politycznych, przetrzymywanych przez Łukaszenkę. Deklarują, że będą zbierać się przed pomnikiem bł. ks. Jerzego Popiełuszki na białostockim Placu św. Jana Pawła II, tak długo, jak to będzie konieczne. Zgodnie podkreślają, że pamięć i solidarność są silniejsze niż strach. A to główny oręż białoruskiego reżimu. Andrzej Poczobut jest jednym z ok. 1200 więźniów politycznych. Oficjalnie, bowiem skala represji na Białorusi bije kolejne rekordy, podobnie jak liczba zatrzymanych i aresztowanych na podstawie zarzutów politycznych. 

Absurdalne zarzuty

21 marca 2021 r. Andrzej Poczobut został, po raz kolejny na przestrzeni ostatnich lat, aresztowany przez łukaszystów. Dziennikarzowi i publicyście, członkowi zdelegalizowanego już przed laty przez Mińsk Związku Polaków na Białorusi (ZPB) postawiono absurdalne zarzuty, m.in. podżeganie do nienawiści czy rehabilitację nazizmu. Absurdalne, ale dokładnie przemyślane przez reżim, który w ten sposób chciał upokorzyć człowieka, któremu przez całe życie przyświecała prawda, pamięć historyczna i walka o demokrację. Proces Poczobuta ruszył 16 stycznia 2023 r. Trwał niecały miesiąc. Już 8 lutego marionetkowy sąd łukaszystów w togach skazał polskiego działacza na osiem lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. To, że wyrok będzie drakoński, było już wiadome w momencie ogłoszenia przewodniczącego składu sędziowskiego. Był nim Dzmitryj Bubienczyk – jeden z najwierniejszych służalców Łukaszenki, znany z deptania praw człowieka i wydawania ciężkich wyroków. To również on podjął decyzję o utajnieniu procesu dla osób postronnych. Dzień po haniebnym wyroku, Polska podjęła decyzję o zamknięciu polsko-białoruskiego przejścia granicznego w Bobrownikach. Miesiąc później, Poczobut złożył apelację. Przebierańcy w togach, bo trudno uznać ich za sędziów, odrzucili wniosek 26 maja tego samego roku. W czerwcu Poczobut został przeniesiony z zakładu w Witebsku do kolonii karnej w Nowopołocku, uznawanej za jedną z najcięższych tego typu placówek na Białorusi. 

Piekło na ziemi 

Od tamtego momentu Poczobut wielokrotnie trafiał do karceru, nazywanego „więzieniem w więzieniu”. Wtrącano go do izolatki, a także do cel, gdzie przebywały osoby skazane na śmierć. Na przestrzeni ostatnich miesięcy zza więziennych krat docierały też do Polski niepokojące informacje o sytuacji Poczobuta. Miał znacząco podupaść na zdrowiu. Wiele razy odmawiano mu dostępu do leków, paczek żywnościowych i kontaktów z adwokatem. Obrońcy praw człowieka i białoruska opozycja alarmują, że Poczobut jest systematycznie poddawany torturom psychicznym i fizycznym. Jesienią pojawiły się informacje, że Polak został ponownie wtrącony do celi izolacyjnej. Ma tam przebywać do lutego 2026 roku.

Reżim potrafi doprowadzić każdego więźnia na skraj życia i śmierci. Osadzony może schudnąć nawet 30-40 kg i być skrajnie wycieńczony psychicznie tylko po to, by później dopuścić do takiej osoby lekarzy, zapewnić mu lepsze warunki czy wyżywienie. Mówiąc kolokwialnie, „postawić na nogi”. Tylko po to, by nikt nie zarzucił Łukaszence, że w białoruskich więzieniach stosuje się tortury.

– podkreśla Aleś Zarembiuk, białoruski opozycjonista, szef Fundacji Białoruski Dom w Warszawie. 

Człowiek o żelaznych zasadach

Andrzej Poczobut jest jednym z najważniejszych symboli niezłomności Polaków na Białorusi i walki o wolność słowa w obliczu dyktatorskiego reżimu Aleksandra Łukaszenki. Przetrzymywany jest wyłącznie z powodów politycznych, za rzekome „podżeganie do nienawiści” i „działania na szkodę państwa”, co w rzeczywistości oznacza karę za krytykę reżimu i niezgodę na łamanie praw człowieka – podkreśla w rozmowie z portalem Niezależna.pl Michał Dworczyk, europoseł PiS.

Warto przypomnieć, że przed tzw. wyborami prezydenckimi w styczniu br. na Białorusi, a także na przestrzeni ostatnich miesięcy, Alaksander Łukaszenka uwalniał z więzień kilkudziesięcioosobowe grupy. W żadnej z nich nie było Andrzeja Poczobuta. Wytłumaczenie tej kwestii jest bardzo proste. Wyjście z aresztu lub łagru zawsze związane jest z napisaniem listu do Łukaszenki z prośbą o ułaskawienie. Przed dyktatorem należy się ukorzyć, czyli automatycznie przyznać do stawianych zarzutów. Często towarzyszy temu deklaracja o opuszczeniu Białorusi w momencie odzyskania wolności. Nasi rozmówcy zgodnie podkreślają, że Andrzej Poczobut nigdy nie zgodzi się na podpisanie lojalki lub wypędzenie z kraju. 

Andrzej Poczobut nie po to pozostał na Białorusi, co w konsekwencji wiązało się z późniejszym wtrąceniem do więzienia, by dziś pisał lojalki do białoruskiego dyktatora z prośbą o ułaskawienie. On nigdy tego nie zrobi. To jego suwerenna decyzja. To też potwierdzenie, że obrona wyznawanych wartości jest warta każdej, nawet najwyższej ceny.

– podkreśla Zarembiuk. 

Potwierdza to również Michał Dworczyk.

Mimo propozycji ułaskawienia pod warunkiem opuszczenia kraju czy złożenia prośby o łaskę, Poczobut pozostał wierny swoim przekonaniom, nie ugiął się i odmówił. Jest osobą o żelaznych zasadach i przekonaniach.

– wskazuje.  

Najwyższe odznaczenie

W uznaniu niezłomnej postawy i walki o prawa człowieka oraz polskość na Białorusi, 11 listopada br., w dniu Narodowego Święta Niepodległości, decyzją prezydenta RP Karola Nawrockiego, Andrzej Poczobut został uhonorowany najwyższym polskim odznaczeniem – Orderem Orła Białego. W opinii wielu osób, nikt w ostatnich latach nie zasłużył na to odznaczenie tak bardzo, jak właśnie Poczobut. 

Poprzez dalsze przetrzymywanie Andrzeja Poczobuta w łagrze, białoruski dyktator Alaksander Łukaszenka chce ugrać jak najwyższą cenę. Doskonale zdaje sobie sprawę, jak ważną jest on osobą dla narodów Polski i Białorusi.

– mówi Paweł Łatuszka, jeden z liderów białoruskiej opozycji, były ambasador. 

W międzyczasie Andrzej Poczobut został też uhonorowany Nagrodą im. Sacharowa. – To najwyższe wyróżnienie UE w dziedzinie praw człowieka, podkreślające jego niestrudzoną walkę o demokrację i wolność wyrazu – przypomina europoseł Dworczyk.

W imieniu ojca, nagrodę odebrała córka, Jana. – Nadzieja to jedyna rzecz, która nie została nam zabrana – podkreśliła, przemawiając w budynku Parlamentu Europejskiego. 

Życie Poczobuta w rękach Łukaszenki 

Czy i kiedy Andrzej Poczobut zostanie uwolniony, zależy od samego Alaksandra Łukaszenki. To, że bohater Polski i Białorusi nie ukorzy się przed dyktatorem, jest pewne. Nasi rozmówcy zgodnie podkreślają jednak, że Poczobut to kluczowy więzień białoruskiego reżimu, z którego tak łatwo nie zrezygnują. 

Jedyna możliwość jest taka, że Łukaszenka bezwarunkowo podpisuje decyzję o uwolnieniu Poczobuta z możliwością jego pozostania na Białorusi.

– uważa Zarembiuk.

Sprawa Poczobuta to nie tylko dramat człowieka, ale dowód na brutalność systemu, który tłumi wolność. Polska i instytucje międzynarodowe muszą konsekwentnie domagać się jego uwolnienia. Andrzej Poczobut zasługuje na wolność, a reżim białoruski na izolację międzynarodową.

– kończy europoseł Dworczyk. 
 

Źródło: niezalezna.pl

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane