Korespondent portalu niezalezna.pl z Hamburga miesiąc temu ostrzegał przed zamachami w Niemczech.
To właśnie w opublikowanej na naszych łamach korespondencji z Hamburga pojawiają się informacje o podwyższonej gotowości służb oraz obawach przed ewentualnymi zamachami na jarmarkach bożonarodzeniowych.„Federalny minister spraw wewnętrznych mówi o możliwości zorganizowania zamachów w okresie przedświątecznym. Z tego właśnie powodu podjęto decyzje o wzmożonych kontrolach na lotniskach i przejściach granicznych. Posłowie lewicy wprost ostrzegają przed rosnącym zagrożeniem, a władze Moenchengladbach zamierzają profilaktycznie rozdawać preparaty z jodem, natomiast organizatorzy tradycyjnych w Niemczech jarmarków bożonarodzeniowych już teraz obawiają się, że na między straganami będzie widać znacznie więcej policjantów, niż klientów” - pisał na łamach portalu niezalezna.pl Waldemar Maszewski.
Swojej obecności nie kryła wówczas policja i przedstawiciele innych służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo obywateli.„Organizatorzy tradycyjnych niemieckich jarmarków bożonarodzeniowych już teraz uskarżają się na to, iż wszelkie prewencyjne czynności związane z zabezpieczeniem tego typu imprez spowodują zdecydowany spadek liczby gości, a co za tym idzie również zysków. Pierwsze jarmarki kilka dni temu zostały otwarte i faktycznie zamiast masowo zwiedzających, w oczy rzucają się umundurowani i po zęby uzbrojeni policjanci. Tak również jest w Hamburgu i jak się dowiedzieliśmy w biurze prasowym tutejszej policji, jest to odgórne zalecenie ministerstwa” - pisał Maszewski.
„Musi być nas widać, to będzie odstraszać ewentualnych przestępców” – powiedział w rozmowie z korespondentem portalu niezalezna.pl jeden z policjantów patrolujących jarmark przy hamburskim ratuszu.
Jak się okazało nie odstraszyło zamachowca z Berlina!
CZYTAJ WIĘCEJ: W Niemczech panika. Władze mówią o zagrożeniu, a obywatele kupują broń